wtorek, 1 września 2009

Trochę wygraj, trochę sprzedaj - Renault Clio Williams.

Wygraj dziś, sprzedaj jutro. To powiedzonko od dawna było naczelną zasadą motorsportu. Klient chętniej wybierał markę, która odnosiła sukcesy na wyścigowych torach i rajdowych trasach. Williams - Renault, to dwa słowa które rządziły Formułą 1 w latach od 1992 do 1997. Współpraca stajni Franka Williamsa z firmą Renault jako dostarczycielem silników zaowocowała 5 - cioma tytułami Mistrzów Świata w klasyfikacji konstruktorów. Imponujące prawda? Tym bardziej że owe wyróżnienia zostały zdobyte rok po roku. Znawcy motorsportu wiedzą również zapewne, że zespół Williams startował w Mistrzostwach Samochodów Turystycznych Wielkiej Brytanii (BTCC) odpowiednio przygotowaną Renault Laguną. Na tym jednak współpraca obu firm się nie kończy. Najbardziej "odjechanym" pomysłem było chyba stworzenie Renault Espace F1 - vana z silnikiem... wprost w wyścigowego bolidu Williamsa. Na YouTube można znaleźć filmik na którym Alain Prost testuje to "cudo" na torze (http://www.youtube.com/watch?v=fEDwfk8EYR0&hl=pl) . Najbardziej chyba jednak znanym wynalazkiem będącym owocem współpracy Williamsa i Renault było zaprezentowane w 1992 roku Renault Clio Williams. Warto tutaj przypomnieć że rok 1992 był rokiem Williamsa - bolid FW14B był niemalże bezkonkurencyjny i wygrał 10 z 16 eliminacji Grand Prix. Tak więc czy rok prezentacji Clio Williams był przypadkowy? Nie sądzę. Strategia "trochę wygraj, trochę sprzedaj" zadziała w 100% i małe Clio rozeszło się jak ciepłe bułeczki. Najciekawsze jest jednak to, że poza emblematami z logo zespołu, Williams... nie przyłożył ręki do tego auta w dziedzinie inżynierii. Całością zajął się dział Renault Sport. I tak klient otrzymał małego hatchbacka z potężnym silnikiem 2.0 o mocy 150 KM, sportowym zawieszeniem, skrzynią biegów oraz niepowtarzanym wyglądem. Clio Williams odróżniało się bowiem od swoich "zwykłych" braci niepowtarzalnym kolorem - bardzo ciemnym niebieskim (Sports Blue), pięknymi felgami w dwóch kolorach, emblematami "Williams". We wnętrzu również królował kolor niebieski - niebieskie były tarcze zegarów, gałka dźwigni zmiany biegów oraz wykładzina. Smaczkiem był również haft na kubełkowych fotelach - literka "W". Całości dopełniała złota tabliczka z indywidualnym numerem egzemplarza. Właściel tego samochodu mógł poczuć się naprawdę jak ktoś wyjątkowy. Tak, przynajmniej mogło mu się wydawać. Po ogromnym sukcesie pierwszej serii Williamsów, Renault postanowiło wypuścić dwie kolejne. Spotkało się to ze sporym sprzeciwem dotychczasowych właścicieli, gdyż byli oni mocno przekonani o wyjątkowości swoich aut. Renault chciało naiwnie wmówić im, ze oczywiście tak jest, bo... kolejne serie nie mają tabliczki z indywidualnym numerem! Cóż, nie zabija się kury która znosi złote jajka... Limitowana Edycja Clio Williams Przewała do roku 1996, później do produkcji weszło już Clio II. W między czasie Renault zrezygnowało z udziału w mistrzostwach świata Formuły 1, nieuniknione było więc również rozstanie z zespołem Williams. Co ciekawe, silniki Mecachrome oraz Supertec z których korzystał w późniejszych dwóch sezonach (do czasu związania z BMW), były starymi wersjami właśnie silnika Renault. O posiadaniu modelu Clio Williams marzyłem od dawna. Jest to przecież niesamowity kąsek dla fana zespołu Williams. Wiedziałem, ze takowy w swojej ofercie posiada firma Solido. Jednak gdy zobaczyłem jego zdjęcia, jakoś nieszczególnie przypadł mi do gustu. Inaczej było z modelem firmy Universal Hobbies, który zobaczyłem przypadkiem na Allegro. Ten od razu wpadł mi w oko, jednak poraz kolejny cena za jaką został wylicytowany uniemożliwiła mi wejście w jego posiadanie. Zła passa odwróciła się już jakis miesiąc później, gdy ten sam sprzedający wystawił go na opcji "Kup Teraz" za 30 złotych. Nie wahałem się długo i tak oto ten wyjątkowy model dołączył do mojej kolekcji. Prezentowany egzemplarz to wersja phase III - ostatnia, z roku 1996. Świadczy o tym kolor modelu (Monaco Blue), nieco jaśniejszy niż wersja pierwsza. Zaprzeczeniem powyższego może być fakt, że modelik posiada we wnętrzu widoczną "złotą blaszkę" z indywidualnym numerem, sądzę jednak, że to zwyczajne niedopatrzenie firmy która go wyprodukowała. Do plusów należy zaliczyć: lakierowanie modelu (wręcz wspaniałe - idealna warstwa lakieru, żadnych "nadlewek" czy zacieków na inne elementy) oraz niektóre detale (zajrzyjcie na zdjęcie przedstawiające wnętrze, dodatkowo na tylnej szybie widoczna jest nawet naklejka "dilerska", koło zapasowe pod tylnym zderzakiem, koła kręcące się niezależnie od tarcz, loga "W" na fotelach). In minus: chyba nie najlepiej poprowadzona linia dachu do słupka B, źle wkomponowana tylna szyba, niedoróbki przednich i tylnych świateł, ogromna, niepasująca wycieraczka tylnej szyby. Mimo powyższych, całość trzyma naprawdę niezły poziom, o niebo lepszy niż to co do zaoferowania ma Solido (choć ten ma dodatkowo logo 2.0 przy migaczach na błotnikach, o czym Unversal Hobbies zapomniało). Model zajmuje honorowe miejsce w mojej kolekcji, jako auto bezpośrednio powiązane z moim ulubionym zespołem wyścigowym. Warto dodać, że przez wielu znawców tematu, Clio Williams uznwane jest za najmocniejszego przedstawiciela gatunku "hot - hatch". Obecnie w ofercie Renault również znajduje się Clio z wyścigowym "namaszeniem" - Team R27. Nie jest to już jednak auto tak wyjątkowe jak niezapomniany Williams.
















1 komentarz:

  1. Piękne egzemplarze i ciekawa pasja. Tak trzymaj! Pozdrowienia od alfisty...

    OdpowiedzUsuń