Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hpi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hpi. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 lutego 2019

Nie oszalałem. Znowu chcę kupić Lancię.

Dzisiaj rano mnie olśniło. Owszem, Vectra dała mi mocno po tyłku (i kieszeni) przez te prawie dwa lata jej użytkowania, ale teraz gdy wreszcie udało się ją mechanicznie ogarnąć muszę przyznać że to całkiem przyjemne auto. Może nie jest mistrzem prowadzenia, Fiatowski diesel kulturą nie grzeszy, ale wszystko w niej działa, nie rdzewieje i wciąż ładnie się prezentuje. Dlaczego więc miałbym zmienić ją na inne auto? Odpowiedź jest prosta - nie pasuje mi znaczek na kierownicy. Znaczek który tak naprawdę nic mi nie mówi i nic dla mnie nie znaczy. 49 wygranych eliminacji Rajdowych mistrzostw świata, 6 - cio krotne mistrzostwo wśród producentów i to z rzędu! O tak, to już zupełnie co innego. Takimi statystykami może pochwalić się tylko jeden producent - Lancia. I może powiecie że głupotą jest kupować samochód marki która w zasadzie już nie istnieje, ale powiem Wam jedno - za kierownicą Lybry spędziłem najprzyjemniejsze "motoryzacyjne" chwile mojego życia. To samochodem Lancii wybrałem się z żoną na najlepsze wakacje jakie pamiętam, to Lancią przywiozłem ze szpitala "zawiniątko" z którego wrzeszcząc wyskoczył w domu mój mały Synek, to wreszcie Lancię żegnałem z całą rodziną (mamą, tatą, żoną i synem - to nie żart!) kiedy znikała za zakrętem wraz z nowym właścicielem. Wyruszyła w drogę na drugi kraniec Polski. I na koniec - ów nowy właściciel dzwonił do mnie jeszcze z podziękowaniem że kupił tak świetny wóz!  SERIO! Żeby nie było zbyt kolorowo - przez 5 i pół roku użytkowania, dwukrotnie wróciłem z parkingu klnąc na czym świat stoi. Moja żona słyszała wówczas takie słowa:
- Niestety dzisiaj wybieramy autobus... 
No i jeszcze coś. Ale nie wypada cytować ;)
Lancia nie była też wzorem jeśli chodzi o blacharkę - co rusz pojawiały się jakieś purchle, progi trzeba było wymienić, na moim egzemplarzu było w sumie ze 4 kolory... Ale kogo to obchodziło, skoro samochód witał mnie zawsze przyjemną alkantarą, dźwiękiem nagłośnienia BOSE czy dwustrefową klimatyzacją. Ale najważniejsze było to, że w tym samochodzie czuć było ducha marki, a znaczek na który patrzyłem codziennie był tym samym który nosił model na zdjęciu...


Oczywiście - nie zwariowałem. Nie mam zamiaru puścić z torbami mojej rodziny i przyszłych pokoleń wydając fortunę na na Deltę Integrale. Z resztą, choć jest to samochód kultowy, to mało kto wie że jest to też auto bardzo wymagające jeśli chodzi o prowadzenie - przeciętny kierowca prawdopodobnie po krótkiej przejażdżce powie, że odda królestwo za swojego Golfa (lub Vectrę;) byle nie musieć do niego wracać. Ten karton na kołach żąda bardzo wiele - ale też bardzo wiele potrafi dać. Jak z resztą każda Lancia.
Brakuje mi bycia wyjątkowym na drodze. Zauważonym. Niecodziennym. Dlatego dłużej już się nie zastanawiam - gdy bagażnik Vectry nie będzie mi już potrzebny i gdy wreszcie nuda ziejąca od tego wozu przygnębi mnie do szpiku kości, bez zająknięcia wybiorę Deltę trzeciej generacji. Najlepiej wersję Momo S z przepięknymi żółtymi zegarami jak w czteronapędowym potworku z przed lat. I znowu będę szczęśliwym kierowcą :)

Tymczasem zostawiam Was z modelikiem Delty "Club Italia" wydanym przez HPI. Mam go już bardzo długo, ale jakoś nie było czasu się nim pochwalić. Zdjęcia - które dziś zupełnie mi nie wyszły i bardzo za to przepraszam - nie oddają jego uroku. Idealna bryła, ładny lakier (no może za wyjątkiem dachu - ale to przecież Lancia, w mojej - tej prawdziwej, też zlazł klar;), świetne detale sprawiają że nie chce się od niego oderwać wzroku.






sobota, 6 listopada 2010

Długo oczekiwana - Lancia 037 Jolly Club Totip

Wreszcie, wreszcie, wreszcie... Odkąd tylko modelik się pojawił, zacząłem pałać rządzą posiadania go. Jedno z najwspanialszych aut rajdowych zostało oddane kolekcjonerom w pomniejszonej 43 razy wersji. Ale za to w jakim stylu! Moje zakupione 2 lata temu wydanie od IXO-Altaya aż schowało się ze wstydu za inne modele kiedy na półce pojawiła się Lancia 037 wykonana przez HPI Racing. W końcu mam miniaturkę która oddaje charakter tego niesamowitego wozu. Oczywiście największą frajdą jest odwzorowany silnik widoczny przez tylną szybę. Jednak każdy detal w tym modelu jest dopieszczony na maksa. Nawet potężne chlapacze są z gumy... Tak dokładnie położonych kalek nie widziałem jeszcze nigdy. Wpadki? Na pierwszy rzut oka brak. Ale zaraz. Zajrzyjmy do środka. Ok, mamy ładne fotele z dokładnie odwzorowanymi pasami, mamy żółte wkładki w drzwiach, czegoś tu jednak brakuje. Przyglądając się przez małą szybkę wnętrzu możemy zauważyć że deska rozdzielcza jest całkowicie czarna - nie ma na niej żadnych wskaźników, cyferblatów, zupełnie nic. Podobnie jak w IXO-Altaya... No cóż nie można mieć wszystkiego jednak ten detal chyba mnie rozczarował. Przenoszę jednak wzrok z powrotem na pokrywę silnika a usta przybierają kształt bana. Wspaniały model! Obcowanie z nim naprawdę daje poczucie kontaktu ze sztuką. Z resztą - zobaczcie sami:























I wszystko byłoby naprawdę super gdyby nie to że podczas przykręcania modelika po sesji zdjęciowej do podstawki ułamała się antenka... i szukaj igły w stogu siana. Niestety musiałem dorobić ją z agrafki - całość właśnie schnie po zabiegu. Na szczęście wyszło to "bez śladu", choć trochę smutno mi że model nowy - a już "klepany" ;) Spostrzegawczy Czytelnicy zauważyli pewnie, że na ostatnim zdjęciu obok modelika HPI stoi zaparkowana druga Lancia... Owszem! To kolejny nabytek który udało mi się zdobyć w czasie prawie trzy tygodniowej przerwy w pisaniu bloga. Miniaturka drugiej 037 pochodzi od Kyosho, ale o niej - dopiero za jakiś czas.

W Auto Świecie wydanym bodaj 2 tygodnie temu ukazał się mój list dotyczący miejsc parkingowych:



Do jego napisania skłoniła panująca na osiedlowych parkingach moda na "znakowanie" miejsc. Przedstawiona w nim sytuacja miała już miejsce co prawda dwa lata temu, jednak od tej pory na parkingach przy moim miejscu zamieszkania powstało jeszcze kilka takich "kwiatków". Apeluję o rozsądek - nie ma takiego prawa które mówi że można sobie zająć miejsce parkingowe, a straż miejska powinna karać mandatami ludzi którzy takie "prawo" sobie stworzyli. Auto Świat pominął jeszcze jeden wyraz z ostatniego zdania które w oryginale brzmiało: "Takie samowolne przywłaszczenie sobie kawałka drogi jest po prostu cwaniactwem i zwyczajnym chamstwem". Zgodzicie się ze mną?