Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mercedes. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mercedes. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 kwietnia 2017

Szybki wpis - Mercedes MB100 D Zakspeed Team

Trzeba się pochwalić. Do kolekcji trafił brakujący element układanki, a więc mały wóz techniczny MB100 D pomalowany w barwy zespołu Promarkt Zakspeed Mercedes. Udało się go zakupić w cenie czteropaka przeciętnego piwa więc jak najbardziej przystępnie. 
Szczerze powiedziawszy nie wiem nawet czy takie auto faktycznie istniało - niestety archiwa zdjęciowe z tamtych czasów są dość skąpe. Wypada więc uwierzyć na słowo Herpie, która po raz kolejny zaskoczyła mnie ilością detali "upchniętych" w miniaturce H0. Do modelu standardowo dołączone są lusterka do samodzielnego montażu - element jest jednak tak drobny że nawet nie zabierałem się za jego wycięcie z plastikowego arkusza. 
Całość wygląda razem bardzo dobrze - na tyle, że pomyślałem sobie o zakupie jeszcze jednego bolidu C DTM prowadzonego przez Jorga van Ommen'a. Cierpliwie czekam, aż coś takiego trafi się w rozsądnej cenie :)








Potem to już pozostanie chyba tylko zaprojektowanie dioramy... :)

P.S. Będę wdzięczny jeśli ktoś posiada dostęp do jakiejś ciekawej bazy zdjęć DTM z sezonu 1994.

poniedziałek, 31 października 2016

Wyścigowa gwiazda lat 90-tych. Mercedes C DTM W202 / Kurt Thiim

Czy Wy również uważacie, że ściganie z przed 2 dekad było bardziej interesujące? Zacięte? Magiczne? Ja mam właśnie takie odczucia, dlatego z wielkim sentymentem powracam do wyścigów lat 90-tych. Jedną z bardziej emocjonujących serii był oczywiście DTM, w którym trwała zacięta walka dwóch producentów - Mercedesa i Alfy Romeo. O ile ten pierwszy nadal święci triumfy w różnych klasach, tak o włoskiej marce już dawno słuch zaginął.
Wróćmy więc do roku 1994, kiedy producent ze Stuttgartu postanawia zaprezentować nową broń do walki o mistrzostwo - C DTM typoszeregu W202.
Nowy bolid został zbudowany zgodnie z wytycznymi serii, a więc opierał się na czterodrzwiowym nadwoziu sedan, posiadał 2,5 litrową V6 dysponującą w różnych etapach rozwoju od 450 do 500 KM. Bolidy Klasy 1, a więc tej do której zaliczał się opisywany Mercedes były wówczas tak mocno zaawansowane technicznie, że nikogo nie zdziwiłoby postawienie ich w jednym szeregu z autami F1. Wedle mojej wiedzy w 1994 Mercedes AMG wystawiał 2 "fabryczne" stajnie -  jedną w barwach firmy telekomunikacyjnej D2, a drugą w malowaniu TABAC/SONAX. Pozostałe zespoły korzystały z zakupionych od firmy nadwozi. Jedną z takich drużyn był Zakspeed, zaangażowany na uprzednim etapie istnienia właśnie w DTM. Ich bolidy posiadały charakterystyczne żółte malowanie promujące sieć marketów ze sprzętem elektronicznym - ProMarkt.


Merdeces C DTM był na tyle dopracowaną maszyną, że bez trudu zwyciężył w generalnej klasyfikacji sezonów 1994 i 1995. Indywidualne tytuły mistrzowskie zdobyli nim Klaus Ludwig i Bernd Schneider. Kierowcy zespołów niefabrycznych również radzili sobie bardzo dobrze. Zawodnicy Zakspeeda a więc Kurt Thiim oraz Jorg v. Ommen wygrali łącznie 6 rund w 1994 i 3 w 1995 przyczyniając się tym samym do triumfu Mercedesa w ogólnej klasyfikacji.

C DTM typoszeregu W202 jest bardzo wyjątkowym samochodem. Według mnie idealnie wpisuje się w definicję turystycznego auta wyścigowego. Ten wóz wygląda po prostu świetnie - mimo niezbędnych dodatków aerodynamicznych w postaci ogromnych zderzaków czy tylnego skrzydła, wciąż przypomina swój elegancki drogowy odpowiednik. Chciałbym móc powiedzieć to samo o autach obecnie startujących w DTM. I jak tu nie patrzeć z sentymentem na dawne czasy? :)

W swojej kolekcji posiadam kilka modeli C DTM W202. Dziś skupię się jedynie na modelach zespołu Zakspeed. Już na wstępie należy dodać że wszystkie miniatury są bardzo stare i możemy je dostać jedynie "z drugiej ręki". Pierwszy z nich to 1:18 nieistniejącej już firmy UT.







Patrząc na niego jako całość robi świetne wrażenie. Jest estetycznie pomalowany, kalki są bardzo trwałe i starannie położone. Wielka szkoda że producent nie zdecydował się odwzorować silnika, takie udogodnienie mamy choćby w tańszych przecież modelach DTM-ów od Maisto z tamtych lat. Do wad należy bezwzględnie zaliczyć przednie lampy, które nawet w oryginale były atrapami (świecącymi ale jednak), tu nie posiadają należytej "głębi". Kierownica opisywanego Mercedesa to również jakaś "wariacja na temat", bo nie ma nic wspólnego z oryginalnym sterem.







 Kolejna miniatura to oczywiście znane wszystkim PMA. Jest to model o tyle wyjątkowy że na gablotce posiada autograf duńskiego kierowcy Kurta Thiima. Nie wiem czy jest prawdziwy, niemniej jednak model zakupiłem u pewnego źródła, co karze mi myśleć że tak właśnie jest. Prezentuje wersję na sezon 1995, możemy więc zauważyć dość mocno zaznaczony tylny dyfuzor oraz dodatkowe wloty powietrza na tylnych błotnikach poprawiające przyczepność tylnonapędówki oraz dające dodatkowe chłodzenie hamulcom. Nieco inny jest również przedni zderzak. 









Ten modelik to cudowne plastikowe maleństwo od Herpy. Ilość detali zarejestrowana na kilku centymetrach długości jest powalająca. Poza tym świetnie komponuje się z kolejnym elementem kolekcji a więc transporterem - Mercedesem SK.





Mam nadzieję że kiedyś uda mi się jeszcze trafić mały wóz techniczny MB100 również w barwach ProMarkt. 
Jak wspomniałem wcześniej to jedynie część moich zbiorów związanych z tą piękną legendą toru. Systematycznie będę więc odkrywał karty :)

poniedziałek, 13 września 2010

Jak dobry garnitur - Mercedes CLK W209

Chodząc do pracy, mijam codzień kielecki salon Mercedesa. Obserwuję najnowsze modele niemieckiej marki począwszy od "skromnej" klasy A, na flagowej S-ce kończąc. Od czasu do czasu na parkingu pojawią się również egzotyki takie jak sportowy SLK, czy całkiem zgrabna terenówka GLK. Wszystko nowe, pachnące, ekskluzywne... drogie. Za każdym razem zastanawiam się czy nowa linia Mercedesów mi się podoba. I gdy patrzę na muskularną C klasę myślę sobie że tak. Aż tu nagle, nie wiadomo skąd wyrasta przede mną Mercedes klasy R lub CLS... Fu! Okropieństwo! Kto mógł na to pozwolić i to na dodatek w Mercedesie!
Chyba właśnie dlatego postanowiłem sprawić sobie modelik Mercedesa CLK linii W209. Oparte na Mercedesie klasy C produkowanym od 2001 roku, zgrabne coupe jest niewątpliwie jednym z ładniejszych aut jakie znam. W tym miejscu wypada mi zadać pytanie Panom z Mercedesa - dlaczego zniszczyliście tak piękny, delikatny styl na rzecz... trudno powiedzieć czego? A być może nie wypada mi w ogóle pytać bo przecież do owego salonu Mercedesa nigdy nie wchodzę i... raczej nie zmieni się to w przyszłości.
Mercedes CLK to rzadko spotykane na ulicy auto - ale gdy już się pojawi wzbudza niekwestionowany podziw. Strzelista sylwetka, brak słupków w drzwiach, mnóstwo owali, gdzie nie gdzie przeciętych ostrymi liniami, dużo chromu i jeszcze raz elegancji, elegancji, elegancji... I można tak do bólu. Nie wiem jak Wam, ale mnie Mercedes CLK tej generacji podoba się niesamowicie.
Modelik to salonowy Minichamps w pięknym czarnym kolorze. Wyróżniają go bardzo dobre detale, zwłaszcza wnętrza. Dla porównania zestawiłem go ze starszą generacją, w wyścigowej odsłonie pochodzącej od AutoArt. Czyż oba nie prezentują się wyśmienicie?





























Doskonałym uzupełnieniem moich Mercedesów byłaby klasa C, E oraz S minionych generacji. Być może w przyszłości uda się uzupełnić kolekcję o te właśnie nabytki. Ostatnio musiałem nieco zrezygnować z "napędzania" kolekcji. Postanowiłem spełnić inne swoje marzenie, mianowicie... porządny zegarek. Wyboru nie żałuję, bo choć kosztował kilka "fajnych modeli", to i tak cieszy okropnie.


Karbonowa tarcza, na której mieszczą się wskaźniki chronografu wygląda niczym przejęta z wyścigowej maszyny. Piękny gadżet, zwłaszcza dla fana motoryzacji i motorsportu.
Kończąc chciałbym zaprosić do zaglądania na mój blog w przyszłości - mimo tego, że mam coraz mniej czasu, a niestety obowiązków coraz więcej, bardzo chętnie tu wracam, by pokazać kolejne mam nadzieję ciekawe modele. Pozdrawiam serdecznie!

niedziela, 2 maja 2010

Bez gwiazdy nie ma jazdy - Mercedes 350SL


Zaskakujące, ale to już 50 - ty wpis na moim blogu. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że Minipasja się rozwinie, że będzie miała tylu Czytelników i że w ogóle - uda mi się regularnie publikować posty. Pragnę podziękować wszystkim, którzy mój blog odwiedzają i czytają, dziękuję również tym osobom, z którymi nawiązałem współpracę, wymieniłem poglądy i zdobyłem cenne, modelarskie doświadczenie. Nie mogę zapomnieć również o zagranicznych Kolegach - kolekcjonerach, którzy ostatnio coraz częściej odwiedzają mój blog. Dziękuję Wam wszystkim!
Z racji, małego "jubileuszu" postanowiłem zaprezentować wyjątkowy modelik.
350 SL zadebiutował w 1971 roku jako następca modelu W113 (pamiętnej "Pagody"). Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć że mimo podobnej koncepcji, były to zupełnie inne auta. R107 miał dynamiczniejszą, bardziej zadziorną sylwetkę, okraszoną jednak dużą dozą elegancji. W kilka minut z dostojnego coupe zmieniał się w pięknego roadstera. Do dyspozycji użytkownika pozostawiono składany brezentowy dach, lub lekki dach sztywny demontowany jako całość. Warto wspomnieć, że bardzo podobną konstrukcją był zaprezentowany nieco później 350 SLC, jednak było to już nieco dłuższe, "pełne" coupe. Głównym rynkiem zbytu Mercedesów były oczywiście Stany Zjednoczone, stąd drobne różnice w egzemplarzach sprowadzonych z za oceanu. W oczy rzucają się przede wszystkim 4 okrągłe, przednie reflektory. Jednak zmiany idą nieco dalej ingerując w silnik i zawieszenie.
Wnętrze, jak przystało na Mercedesa wykonane zostało przy użyciu najlepszych materiałów. Spoglądając dziś na deskę Mercedesa można odnieść wrażenie, że mimo upływu czasu nie straciła wiele ze swojej świeżości, a jej reinterpretację odnajdziemy w modelu CLK W209.
Oglądając niewielkie w sumie nadwozie Mercedesa 350 SL można się zastanawiać, czy aby na pewno jest to auto szybkie. Odpowiedź brzmi: tak. Pod maską znajdziemy silniki o pojemnościach grubo ponad 3 litry (pomijając "kryzysową" jednostkę 2,8) o mocach od 170 do 240 KM.
Mercedes przetrwał w produkcji bardzo długo, bo aż 18 lat. W ciągu jego produkcji dokonywano jedynie drobnych zmian kosmetycznych. Następca, model R129 mimo, że również jest "pełnokrwistym" przedstawicielem gatunku, nie budzi takich emocji. Osobiście uważam 350 SL za jeden z najpiękniejszych samochodów jakie kiedykolwiek wyprodukowano.
Z racji powyższego, modelika nie mogło zabraknąć w mojej kolekcji. Wybór jest spory, zarówno jeśli chodzi o producentów, jak i wersje samego 350 SL. Do zakupu miniaturki podchodziłem kilkakrotnie. Początkowo miałem ochotę na prosty modelik od DelPrado. Parę razy brałem udział w licytacjach na Allegro, jednak zawsze je przegrywałem. Sporadycznie pojawiły się również modele od Minichamps czy IXO - jednak ich cena była naprawdę wysoka. Cóż, w końcu mamy do czynienia z niebanalnym samochodem... Mijał bardzo długi okres, a 350 ciągle nie gościł na mojej półce... Aż pewnego dnia na Allegro pojawił się modelik wydany przez IXO/Altaya z serii poświęconej Mercedesowi. Uważnie przejrzałem w sieci jego zdjęcia - z pomocą przyszła strona na której znalazłem bogatą galerię modeli gazetowych (link na końcu posta, polecam!). Wyglądało na to, że miniaturka nie straciła wiele w porównaniu z pełnym modelem IXO, a nawet zyskała - piękny granatowy metalizowany lakier (pełne IXO - zieleń). Z resztą myślę że Mercedes nie zgodziłby się na wydanie tandety, którą firmuje swoim logo i nazwą. Stąd 350 od Altaya wygląda niczym ten sam modelik który możemy kupić w sklepie za około 100 złotych. Różnice są nieznaczne - brakuje malowania elementów chromowanych przy dachu, nieco mniej dokładne jest również wnętrze. Poza tym - miniaturka wygląda wspaniale. Jest ładnie wydana na podstawce, wraz z wkładką do gablotki ze zdjęciem i danymi technicznymi modelu. Jakość spasowania poszczególnych elementów nie budzi większych zastrzeżeń (nieco krzywa jest jedna tylna lampa).
Za modelik zapłaciłem z przesyłką niecałe 60 złotych, tak więc oszczędność jest całkiem spora. Uznaję to za dobrą inwestycję, gdyż model znajdował się bardzo wysoko na mojej liście życzeń, a jego zdobycie trwało... myślę że jakieś dwa lata :) I to właśnie jest kwintesencją kolekcjonowania modeli - marzenia.
W następnym wpisie Lancia 037.



















Polecam zapoznanie się ze stroną: http://cntrois.over-blog.com/categorie-982471.html
Znajdziecie tam mnóstwo zdjęć modeli które pojawiły się w seriach gazetowych. Czasem warto obejrzeć coś przed zakupem :)