Pokazywanie postów oznaczonych etykietą norev. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą norev. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 sierpnia 2010

Alfa Romeo GT

Początek XI wieku był dla Alfy Romeo całkiem udany. W palecie znajdowały się rasowo zaprojektowane modele 147 i 156 oraz flagowa 166. Brakowało jednak mocnego sportowego akcentu, który był przecież jednym z założeń istnienia tej firmy. Kończąca się powoli GTV nie była już tak mocnym graczem jak kiedyś. I tak narodziła się Alfa Romeo GT, która tak naprawdę była hybrydą Alf 156 i 147. Płyta podłogowa 156 w połączeniu z wnętrzem 147, spakowane w gustowne "pudełeczko" okazały się całkiem zgrabnym połączeniem. Dodatkowo sprawdzonym już przez wiele lat produkcji. Prawdziwi fani Alfy Romeo byli oczywiście rozczarowani tym faktem, spodziewając się rasowego, bezkompromisowego sportowca. Jednak nie oszukujmy się - w dzisiejszych czasach firmy liczą na dużą sprzedaż swoich aut i nie mogą sobie pozwolić na eksperymenty. Alfa GT miała się sprzedać.
Trzeba przyznać, że nadwozie GT jest wyjątkowo urocze. Elegancja przeplata się tutaj z dynamiką. Mocno zaakcentowane "scudetto" nie pozostawia złudzeń z jakim autem mamy do czynienia. Ale zaraz, zaraz... O co chodzi z tym napisem JTD... No właśnie. Alfa Romeo zadbała o każdego klienta. Tak więc zadowolony będzie Kowalski, który chce mieć ładne i oszczędne auto, jak również Nowak który od czasu do czasu lubi wyskoczyć na tor i zaprzęgnąć do pracy całą moc swojego 3.2 V6.
Nidy nie miałem przyjemności prowadzić tego samochodu, czy choćby usiąść za jego kierownicą. Jednak styczność z nim mam dość często gdyż właśnie takie auto posiada jeden z księgowych firmy w której pracuję. Alfa spogląda więc zalotnie na mnie z parkingu i chcąc czy nie auto musiało mi się spodobać. Dzięki temu, że samochód jest już na rynku dosyć długo, coraz więcej można ich również zobaczyć na ulicy. Kiedyś, gdy wybrałem się z Narzeczoną na wypad za miasto, na stacji benzynowej napotkaliśmy czerwoną, wypieszczoną Alfę GT. O dziwo za jej kierownicą nie siedział młody biznesmen wraz ze swoją blond partnerką, a... siwy pan z brodą, nieco już przygarbiony i chwiejący się na nogach. Na fotelu "pilota" spoczywała spokojnie równie "dojrzała" kobieta w przyciemnionych okularach o wyrazie twarzy mówiącym że niejednego wnuka już odchowała. Piękna taka miłość - on, ona no i... Alfa Romeo.
Modelik Alfy GT oferuje wiele firm. Najładniej prezentuje się oczywiście PMA, jednak jego cena jest mocno zaporowa. Z racji, że staram się trzymać w ryzach koszty mojej kolekcji postanowiłem sięgnąć po niedrogą miniaturkę od Norev'a, która ukazała się w jednej z serii gazetkowych. Zupełnie nie przeszkadzało mi ,że model jest w wersji wyczynowej, gdyż są to tak naprawdę tylko kalki, które w każdej chwili można usunąć i uzyskać wersję "cywilną". Dodatkowym atutem (oprócz ceny oczywiście) jest sam wygląd modelu, który bardzo dobrze oddaje prawdziwy samochód. Minusy? Okropnie grube szyby, przez które praktycznie nie widać wnętrza. By dowiedzieć się czy jest ono kolorowe musiałem rozkręcić cały model (który również okazał się bardzo prosty w rozbiórce). Okazało się że fototrawiona jest środkowa konsola oraz cyferblaty - a więc absolutne minimum sprawiające, że miniaturka wygląda atrakcyjnie. Tak naprawdę model kupiłem niejako "na próbę", by stwierdzić jaki poziom prezentuje cała seria Alfa Romeo Sport Collection i czy warto zastanowić się nad innymi modelami z tego wydawnictwa. Test wypadł pozytywnie i już w niedługim czasie do kolekcji trafiła Alfa 155 firmowana również przez ARSC.
Z racji, że kolejny wpis będzie już postem "urodzinowym", postanowiłem sprawić blogowi prezent. A przy okazji sobie oczywiście ;) Zadbałem o to by kolejne pokazane tutaj auto było wyjątkowe - tak samo jak rocznica. Jakie to auto? Zobaczcie sami w dziale "Blog Scene". Zapraszam serdecznie do odwiedzin.













niedziela, 25 października 2009

Włochem nie można zostać - nim trzeba się urodzić! - Fiat Bravo II

Dziś przedstawiam auto, do opisu którego nie musiałem się zbytnio przygotowywać. Jako wielbiciel włoskich samochodów, regularnie odnotowuję wszystkie nowości, zaglądam do salonów, czy wykonuję jazdy próbne poszczególnymi egzemplarzami.
Bravo ujrzało światło dzienne w marcu 2007 roku. Stylistycznie było kontynuowaniem koncepcji zapoczątkowanej przez Grande Punto. Niekwestionowanym ukłonem w stronę pierwszej generacji kompaktowych Bravo/Brava jest oczywiście tył samochodu do złudzenia przypominający ten z pierwowzoru. Całość wygląda bardzo solidnie i rasowo (dzięki wysoko umieszczonej linii szyb). Jednym słowem budzi bardzo pozytywne odczucia. Bravo zostało niekwestionowanym królem stylistyki wśród aut klasy kompaktowej. W miejscu tym warto wspomnieć poprzednika Bravo - Stilo. Ciężko porównywać skok jakościowy jaki dzieli oba auta. Na pewno w dziedzinie wyglądu jest to przepaść. Warto jednak zauważyć że Stilo bardzo niesłusznie zostało niedocenione właśnie przez swój wygląd, nawiązujący bardziej do aut niemieckich. Zgadzam się - Stilo jest nudne do bólu. Ale za tą nudnością kroczy obraz auta dopracowanego, niezawodnego, taniego w eksploatacji, bogato wyposażonego. Wystarczy przeczytać opinie kierowców, którzy chwalą swoje auta za powyższe cechy. Zdań niepochlebnych jest naprawdę niewiele! Dźwiny jest ten nasz "polski klient" : Stilo nie kupi dlatego że jest "zbyt niemiecki". Zastanawiam się więc czy zdecyduje się na Bravo skoro ten jest "zbyt włoski"?
Te wątpliwości przestały mnie nękać w momencie gdy zająłem miejsce w Bravo drugiej generacji. Twarde fotele fantastycznie przylegające do pleców, miękka kierownica niczym z gokarta idealnie leżąca w dłoni, a dookoła chromowane wykończenia, świetnie spasowane materiały... Bravo samo wystawiło sobie ocenę. Przyznam, że z lekkim niesmakiem wsiadałem później do mojej Bravy. Fiat przeszedł bardzo daleką drogę w ciągu tych 12 lat. W Bravo nie ma miejsca na to by narzekać na jakość wykończenia czy użyte materiały. Nie boję się nawet powiedzieć że w tej dziedzinie Fiat stał się wręcz wyznacznikiem jakości. I nie mówię tego dlatego że jestem z tą marką związany od zawsze. Opinia została poprzedzona konfrontacją z takimi modelami jak VW Golf VI czy Mazda 3. Miło też patrzeć (trochę na złość testerom z gazet motoryzacyjnych z niemieckim rodowodem;)) jak wiele tych aut w porównaniu z innymi przedstawicielami segmentu porusza się po naszych drogach. To właśnie dzięki nim ulice przestają być szaro - nudne, a stają się prawdziwą areną mobilnej sztuki.
Modelik który posiadam zakupiłem podczas jednej z wielu wizyt w kieleckim salonie Fiata, Alfy Romeo i Lancii. Jest to tzw. "salonowa" wersja od Norev. Charakteryzuje się pozbawieniem modelika szczegółów, tak by jego cena była mocno atrakcyjna. Miniaturka dostarczona jest również bez podstawki czy gablotki. Myślę że nie jest to zbyt istotne w momencie gdy jego wartość wynosi jedyne 16 złotych. Nie widziałem "pełnego" Noreva tak więc trudno mi je do siebie porównywać. Na pewno "salonowiec" jest świetną bazą do wszelakich waloryzujących eksperymentów modelarskich. Ja takich zdolności nie mam, więc cieszę wyłącznie jego posiadaniem w miniaturze. Być może za kilka lat marzenia urosną do skali 1:1 :)

Na chwilę obecną najważniejsze jest to, że uchylając drzwi garażu spogląda na mnie zalotny "wzrok" mojej Włoszki. Dobrze jest mieć świadomość, że mnie nie zawiodła i nie zawiedzie.







środa, 9 września 2009

Nieśmiertelny II - Abarth / Fiat 500

Świat oszalał na punkcie małego 500 już w momencie pokazania się pierwszych jego prototypowych zdjęć, jeszcze pod nazwą Trepiuno. Trzy lata później, w roku 2007 było już pewne, że nowy Fiat trafi do produkcji. Miejscem w którym będzie wytwarzany, będzie fabryka w Tychach. Był to więc kolejny po Seicento i Pandzie model o którym śmiało można mówić - Made in Poland.
Tyskie zakłady otrzymały szanse produkcji auta wyjątkowego przede wszystkim dla Włochów. 500 było (i jest) bowiem nieodłącznym towarzyszem włoskiej mentalności, niczym VW "Bulik" dla hipisów. A czym dla przeciętnego Kowalskiego jest nowy Fiat? Chyba zbędnym gadżetem, prawdopodobnie mocno przereklamowanym, ale o tym za chwilę.
500 to trzydrzwiowy hatchback, pozycjonowany w segmencie premium, a więc jego bezpośrednim konkurentem może być... no właśnie. Ciężko znaleźć auta o podobnym charakterze. Prawdopodobnie będzie nim przywrócony do życia jakiś czas temu Mini One. Obydwa auta są bezsprzecznie wyjątkowe, nie tylko za sprawą swojego wyglądu, który subtelnie łączy styl retro ze spojrzeniem w przyszłość. Wspólnym mianownikiem jest również klient do którego są kierowane. Jest to człowiek raczej młody, osiągający sukces zawodowy, lubiący rzeczy gustowne i wyrafinowane, które wyróżnią go z tłumu. I taki właśnie jest Fiat 500 - niczym dobrze wyglądający zegarek czy zgrabnie dobrana do reszty stroju torebka. Z 500 miałem okazję obcować w salonie Fiata już kilkakrotnie. Muszę przyznać, że sprawia naprawdę wspaniałe wrażenie - jest pięknie wykończone, posiada mnóstwo umilających jazdę gadżetów, zwyczajnie nie można przejść obok niego obojętnie. Nie ukrywam, ze auto bardzo mi się podoba, jednak napewno nigdy bym sobie go nie kupił. Z dwóch powodów. Po pierwsze minisamochodzik od Fiata jest kompletnie niepraktyczny - większe rodzinne wojaże można sobie darować; po drugie - jego cena jest nie do zaakceptowania. Bez zastanowienia sięgnąłbym po równie ładne (choć napewno mniej efektowne) Grande Punto. Mówię od razu - jestem świadom tego że potencjalny nabywca 500 to człowiek zupełnie inny niż ja i zapewne nie będzie mu przeszkadzać to ze auto jest niewielkie czy za drogie, bo i tak będzie to 2 lub 3 samochód w domowym gospodarstwie. Tak więc powyższe zarzuty kieruję z pozycji człowieka zwyczajnie za biednego by móc pozwolić sobie na ekstrawagancję jaką jest Fiat 500.
500 posiadałem w swojej kolekcji od dość dawna. Był to zakupiony w salonie "odchudzony" Norev. Tak więc ciężko mówić w jego przypadku o jakichś detalach. Pochwalić napewno należy za dobrze oddaną bryłę nadwozia oraz staranne lakierowanie, zganić zaś za złe odwzorowanie lusterek i niechlujnie wpasowane szyby. Druga miniaturka - czarny Abarth pochodzi już z kolekcji firmy Motorama i został zakupiony przeze mnie na Allegro w cenie około 30 złotych.
Gdy na aukcjach zaczęły pojawiać się produkty Motoramy, od samego początku wzbudziły spore zainteresowanie i początkowe egzemplarze schodziły za naprawdę spore sumki. Ja postanowiłem poczekać nieco, aż rynek się "nasyci" by wreszcie wejść w posiadanie Abartha. Model sprawia pozytywne wrażenie za sprawą stylowego ospojlerowania czy naklejek. Ogólnie bryła jest poprawna, choć mam wrażenie że "salonowy" Norev jest pod tym względem lepiej dopracowany. Razić nieco mogą też masywne felgi czy niczym wycięte piłką tylne reflektory. Na jednym ze zdjęć wygląda jakby modelik miał stłuczkę - oczywiście jest to złudzenie, spowodowane brakiem precyzji Motoramy. Brak jest również przednich świateł umieszczonych w zderzaku i znajdujących się jeszcze niżej halogenów. Bardzo ładnie natomiast wygląda wnętrze z odwzorowanymi nieźle kubełkowymi fotelami i zdobioną kalkomanią deską rozdzielczą. Oba modeliki parkują sobie we "włoskiej" części kolekcji, w towarzystwie Alf Romeo i Lancii. Mimo, że nie są najwyższych lotów, to stanowią jej doskonałe uzupełnienie.

Włosi bez Fiata 500? Pewnie nie byli by Włochami...