niedziela, 25 października 2009

Włochem nie można zostać - nim trzeba się urodzić! - Fiat Bravo II

Dziś przedstawiam auto, do opisu którego nie musiałem się zbytnio przygotowywać. Jako wielbiciel włoskich samochodów, regularnie odnotowuję wszystkie nowości, zaglądam do salonów, czy wykonuję jazdy próbne poszczególnymi egzemplarzami.
Bravo ujrzało światło dzienne w marcu 2007 roku. Stylistycznie było kontynuowaniem koncepcji zapoczątkowanej przez Grande Punto. Niekwestionowanym ukłonem w stronę pierwszej generacji kompaktowych Bravo/Brava jest oczywiście tył samochodu do złudzenia przypominający ten z pierwowzoru. Całość wygląda bardzo solidnie i rasowo (dzięki wysoko umieszczonej linii szyb). Jednym słowem budzi bardzo pozytywne odczucia. Bravo zostało niekwestionowanym królem stylistyki wśród aut klasy kompaktowej. W miejscu tym warto wspomnieć poprzednika Bravo - Stilo. Ciężko porównywać skok jakościowy jaki dzieli oba auta. Na pewno w dziedzinie wyglądu jest to przepaść. Warto jednak zauważyć że Stilo bardzo niesłusznie zostało niedocenione właśnie przez swój wygląd, nawiązujący bardziej do aut niemieckich. Zgadzam się - Stilo jest nudne do bólu. Ale za tą nudnością kroczy obraz auta dopracowanego, niezawodnego, taniego w eksploatacji, bogato wyposażonego. Wystarczy przeczytać opinie kierowców, którzy chwalą swoje auta za powyższe cechy. Zdań niepochlebnych jest naprawdę niewiele! Dźwiny jest ten nasz "polski klient" : Stilo nie kupi dlatego że jest "zbyt niemiecki". Zastanawiam się więc czy zdecyduje się na Bravo skoro ten jest "zbyt włoski"?
Te wątpliwości przestały mnie nękać w momencie gdy zająłem miejsce w Bravo drugiej generacji. Twarde fotele fantastycznie przylegające do pleców, miękka kierownica niczym z gokarta idealnie leżąca w dłoni, a dookoła chromowane wykończenia, świetnie spasowane materiały... Bravo samo wystawiło sobie ocenę. Przyznam, że z lekkim niesmakiem wsiadałem później do mojej Bravy. Fiat przeszedł bardzo daleką drogę w ciągu tych 12 lat. W Bravo nie ma miejsca na to by narzekać na jakość wykończenia czy użyte materiały. Nie boję się nawet powiedzieć że w tej dziedzinie Fiat stał się wręcz wyznacznikiem jakości. I nie mówię tego dlatego że jestem z tą marką związany od zawsze. Opinia została poprzedzona konfrontacją z takimi modelami jak VW Golf VI czy Mazda 3. Miło też patrzeć (trochę na złość testerom z gazet motoryzacyjnych z niemieckim rodowodem;)) jak wiele tych aut w porównaniu z innymi przedstawicielami segmentu porusza się po naszych drogach. To właśnie dzięki nim ulice przestają być szaro - nudne, a stają się prawdziwą areną mobilnej sztuki.
Modelik który posiadam zakupiłem podczas jednej z wielu wizyt w kieleckim salonie Fiata, Alfy Romeo i Lancii. Jest to tzw. "salonowa" wersja od Norev. Charakteryzuje się pozbawieniem modelika szczegółów, tak by jego cena była mocno atrakcyjna. Miniaturka dostarczona jest również bez podstawki czy gablotki. Myślę że nie jest to zbyt istotne w momencie gdy jego wartość wynosi jedyne 16 złotych. Nie widziałem "pełnego" Noreva tak więc trudno mi je do siebie porównywać. Na pewno "salonowiec" jest świetną bazą do wszelakich waloryzujących eksperymentów modelarskich. Ja takich zdolności nie mam, więc cieszę wyłącznie jego posiadaniem w miniaturze. Być może za kilka lat marzenia urosną do skali 1:1 :)

Na chwilę obecną najważniejsze jest to, że uchylając drzwi garażu spogląda na mnie zalotny "wzrok" mojej Włoszki. Dobrze jest mieć świadomość, że mnie nie zawiodła i nie zawiedzie.







2 komentarze:

  1. Hej. Widziałem ten modelik w pełnej wersji, za "jedyne" 40 Euro. To przesada. Z bajerów trudnych do zorbienia miał tylko tarcze, zaciski klocków hamulcowych i oczywiście gumowe opony. Poza tym, wszystko da się zrobić. Ja swój modelik (salonowy) podrasowałem tak, by wyglądał jak prawdziwy. Ten, który (chwalę się bo jest czym) stoi w garażu.
    I zgadzam się - jest piękny pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Piotr. Widziałem Twojego zwaloryzowanego Noreva. Wygląda naprawdę fajnie. W garażu masz prawdziwą perełkę. Gratuluję jedynego słusznego wyboru - czyli zakupu Bravo ;)

    OdpowiedzUsuń