Na temat serii "Kultowe Auta Prl" powiedziano już chyba wszystko. Co dwa tygodnie na różnych kolekcjonerskich blogach i forach prowadzona jest mniej lub bardziej merytoryczna dyskusja na temat nadchodzącego bądź obecnego w sprzedaży modelu. Wypada więc i mnie odnieść się do tego "zjawiska" w polskim światku kolekcjonerskim. DeAgostini nie jest pierwszym wydawnictwem, które próbuje zaszczepić na naszym rynku ideę sprzedaży gazetki wraz z modelem w ogólnodostępnej sieci kiosków. Odkąd sięgam pamięcią podobnych przedsięwzięć było co najmniej kilka. Najstarszą tego typu propozycję wysunęło bodaj DelPrado. Było to naprawdę spory kawałek czasu temu, dlatego nie potrafię przypomnieć sobie jak nazywała się owa seria. Na pewno nie odniosła ona znaczącego sukcesu, choć modele z tej serii pojawiają się wciąż na Allegro (sam kilka posiadam). Nie grzeszą one jakością wykonania, jednak dają namiastkę "prawdziwego" modelarstwa a co za tym idzie kolekcjonerstwa. Kolejną próbę podjęła DeAgostini wypuszczając na nasz rynek krótką serię "Taksówki Świata", która była częścią większego przedsięwzięcia wydawanego gdzieś w innych obszarach świata, mianowicie "Taxis del Mundo". 4 modele trafiły na kioskowe półki. Magnesem, który niewątpliwie przyciągnął uwagę kolekcjonerów był fakt, że modele były dość ładnie wydane, wyposażone w podstawkę, no i najważniejsze - firmowane przez znaną firmę modelarską - IXO. Rzeczywiście, pomysł chyba chwycił bo modele rozeszły się dosyć szybko. Gazetki te miałem w ręku kilkakrotnie, zdecydowałem się jednak tylko na zakup tej z modelem Peugeota 404. Nie potrafię teraz podać ceny jaką za niego zapłaciłem (ale pewnie coś z xx,99 na końcu, może 19,99? :), ale był to na pewno trafny zakup, gdyż model prezentuje niezły poziom i czuć już w nim ten "prawdziwy" powiew modelarskiej (nie zabawkowej) jakości. Szkoda że DeA nie zdecydowała się na konturowanie serii, która z pewnością znalazłaby odbiorców. Na szczęście dzięki prywatnym importerom, Allegro aż roi się od okazów wprost z "Taxis del Mundo". Teraz chwila na to by skierować uwagę na to co wydawcom się nie udało. Mam tu na myśli serię Super Samochody, Radiowozy Policyjne Świata, czy ostatni wynalazek "Radiowozy Strażackie Świata". Być może pomyliłem nawet nazwy tych gazetek, ale obrazuje to tylko jak trafiły one do mojej świadomości :) Zabawne, że wydawcy tychże próbują wcisnąć nam ciemnotę, że są to modele z prawdziwego zdarzenia, podczas gdy są to zwyczajne zabawki skierowane co najwyżej do dzieci (choć też nie koniecznie - tandetne wykonanie sprawia że wszystko od nich odpada). Prawdziwy chaos wprowadza ostatnia z gazetek oferując modele... w różnych skalach. To już chyba totalne nieporozumienie. Niewątpliwie tych czasopism nie należy traktować jako kolekcjonerskie. Z wartych wspomnienia wydawnictw należy zwrócić uwagę na zaproponowaną przez bodaj Altayę serię o samochodach rajdowych. Jeśli ktoś teraz przeciera oczy to potwierdzam, że istotnie takowa została wydana. Co prawda bardziej "pilotażowo", ale jednak. W serii znalazły się miniaturki wykonane znów przez IXO, a były to: Lancia Delta HF Integrale, Subaru Impreza, Audi Quattro i coś jeszcze. Ciężko określić mi ramy czasowe, gdy gazetki były dostępne, gdyż wiedzę o nich zaczerpnąłem z innego źródła. Nie mniej jednak posiadam przebłyski pamięciowe, że coś takiego "kiedyś tam było". Szkoda że ponownie nasz kraj potraktowano po macoszemu i trafiły do nas jedynie jakieś nadwyżki. Tutaj znów z pomocą przychodzi Allegro wraz ze swoim bogactwem sprowadzonych zza granicy modeli. Kupione tam za grosze u nas nabierają już znacznej wartości. Sam przyznałem się już kiedyś że bardzo lubię modele IXO/Altaya i chyba właśnie takowych posiadam najwięcej w mojej kolekcji. Wypada mi (i mnie podobnym) mieć nadzieję, że kiedyś i u nas wystartuje seria rajdowo/wyścigowa z prawdziwego zdarzenia. Pora cofnąć się rok wstecz. Wracając z praktyki studenckiej w szkole mijam kiosk. Na wystawie moją uwagę zwraca wielki karton z namalowaną niebieską Warszawą "Garbuską". Przystanąłem na moment przy kiosku by przyjrzeć się bliżej nowemu "tworowi". Zabawne, ale byłem chyba jedyną osobą na ziemi która nie słyszała o "KAP-ie". Model kosztował grosze a sprawiał naprawdę dobre wrażenie. Zaraz! Przecież to ta sama Warszawa którą widziałem może tydzień wcześniej na Allegro osiągającą ceny nawet 120 zł! To niemożliwe! A jednak. Na moich oczach budował się nowy rozdział polskiego kolekcjonerstwa. Pośpiesznie kupiłem za pożyczone od kolegi pieniądze modelik. Po powrocie do domu szybko wsiadłem w autobus wyposażony już w odpowiednie fundusze, by "spałaszować" resztę modeli jakie były wówczas w kiosku. Niestety nie udało mi się już kupić ani jednego (a minęła może godzina). To pokazuje tylko, jak "głodny" był nasz polski rynek modelarski. Co dwa tygodnie DeA wypuszczała na rynek modelik wyprodukowany przez IST (IXO), raz lepiej, raz gorzej wykonany (czyt. odchudzony od oryginału z katalogu) ciesząc lub mocno wkurzając środowiska kolekcjonerów. Osobiście cieszę się że mamy własną "pełną" serię gazet z modelem. Kupuję ją sporadycznie, tylko wówczas gdy jakiś model naprawdę mi się spodoba. Ostatnio jednak nic nie przypadło mi do gustu i ogniwem kończącym moją kolekcję KAP stał się pomarańczowy Żuk. Jednak nie na nim chciałbym się skoncentrować w tym poście. Moja opinia jest oczywiście czysto subiektywna, uważam jednak że do tej pory najładniej wydanym modelem była czarna Wołga M24. Choć nie bez wad (o których przeczytacie sobie na tysiącu innych blogów), sprawia naprawdę świetne wrażenie. Przede wszystkim jest ciężka, masywna i.. czarna. Tak wspaniale czarna, że wszystkie inne modele z KAP mogą się przy niej schować. I tu kończy się moje opowiadanie. Mam nadzieję że szczęśliwą końcówkę dopiszą Wydawcy, oddając w nasze ręce ładne i tanie modele, nie tylko te kultowe... Tego sobie i Wam życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz