poniedziałek, 21 grudnia 2009

Święta tuż tuż...

Z racji że to ostanie wolne chwile przed świętami pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia Wszystkim, którzy odwiedzili mojego bloga. Niech będą to zdrowe, błogosławione święta spędzone w rodzinnej atmosferze. Oczywiście nie może zabraknąć prezentów, zwłaszcza tych modelarskich :)
Za wszystkie wejścia, komentarze serdecznie dziękuję. Cieszę się, że jest już kilku stałych Czytelników. To właśnie oni sprawiają, że mam ochotę rozwijać moją pasję. Zapraszam do dalszych wizyt. Już po nowym roku kolejna część poświęcona samochodom Ferrari. Do zobaczenia w 2010!

sobota, 19 grudnia 2009

Dino byłby dumny - Ferrari 360 Modena

Korzystając z przymusowego urlopu spowodowanego przeziębieniem, zaprezentuję dziś kolejne wyjątkowe auto. Na tapetę trafia więc cieplutkie jeszcze Ferrari 360 Modena, zakupione niespełna tydzień temu.
O tym jak wyjątkowym człowiekiem był Enzo Ferrari nie trzeba przekonywać nikogo. Jego filozofia tworzenia samochodów przede wszystkim drogich, dających kierowcy maksimum emocji podczas prowadzenia przetrwała jego samego. Standardowa koncepcja mocnego, najlepiej 12-sto cylindrowego silnika umieszczonego z przodu, przez długie lata dominowała w autach Ferrariego. I prawdopodobnie w myśleniu upartego Enzo nic by się nie zmieniło gdyby nie jego syn Dino, którego dodajmy - bardzo kochał. To właśnie Dino otworzył nowy rozdział w historii stajni "brykającego konika" proponując sportowe, kompaktowe auto z silnikiem o mniejszej liczbie cylindrów. Po śmierci syna, spowodowanej dystrofią mięśniową, Enzo za cel swojego życia postawił sobie skonstruowanie silnika, który byłby swoistym pomnikiem dla syna. Tak powstały silniki z pod znaku V6 Dino, montowane początkowo w Fiatach Dino oraz wyścigowych samochodach firmowanych jako Dino, które nie były niczym innym jak... Ferrari, tyle że o innej nazwie.
Nawiązanie do tej historii nie jest przypadkowe. Model 360 Modena jest bowiem w prostej linii spadkobiercą tychże tradycji. Kompaktowe Ferrari stały się bowiem integralną częścią oferty producenta, a nie jak dawniej - dodatkiem do "pełnoprawnych" Ferrari.
Modenę pokazano na Salonie Genewskim w 1999 roku. Był to model bezpośrednio zastępujący F355. Zaprojektowana w zupełnie nowym stylu 360 wzbudziła zasłużony zachwyt. Zadanie projektantów, mające na celu pod każdym względem skonstruować samochód lepszy od F355 zostało wykonane w 100%. Auto przede wszystkim odciążono, tak by moc silnika nie musiała drastycznie wzrosnąć, a mimo to by było ono jeszcze szybsze. Całość została osadzona na przestrzennej ramie aluminiowej - ogromnie wytrzymałej a na dodatek lekkiej. Sztywna konstrukcja w połączeniu z aerodynamiczną sylwetką dała auto wręcz idealne w prowadzeniu. Sercem pojazdu został 5-cio cylindrowy silnik o pojemności 3,6l. o mocy około 400 KM. Warto zaznaczyć że został pobity ówczesny rekord świata jeśli chodzi o liczbę KM na litr pojemności.
Osiągi? Imponujące 300 km/h, przyśpieszenie do 100km/h w poniżej 4,5 sekundy.
Dlaczego Modena jest autem wyjątkowym? Oczywiście przede wszystkim dlatego że jest to Ferrari, ale nie na to chciałem zwrócić uwagę. Inżynierowie stworzyli samochód zdolny do spokojnego "cruisingu" między wąskimi uliczkami, a kiedy tylko właściciel miał na to ochotę mógł wyprowadzić swoje rumaki na tor, gdzie auto zmieniało się w rasową wyścigówkę. Ta uniwersalność sprawiła że 360 Modena stała się jednym z najchętniej kupowanych Ferrari w historii. 360 Modena została zastąpiona przez model F430, równie piękny, równie szybki, równie drogi. Tak jak widziałby to Enzo.
O miniaturce Modeny marzyłem od dawna. Obok 550 Maranello jest to mój ulubiony model Ferrari. Jak wiadomo modeliki Ferrari należą do jednych z najdroższych (logiczne:). Na szczęście na nasz rodzimy rynek przedostaje się dosyć sporo modeli z importu. Takim właśnie jest modelik który posiadam, pochodzący z gazetkowej serii o Ferrari wydawanej przez Fabbri. Producentem jest najprawdopodobniej firma IXO. Wnioskuję to z informacji na spodzie podstawki, które są w identyczny sposób napisane jak na modelkach od IXO.
Miniaturkę zakupiłem za 25 złotych, więc całkiem tanio. Jego jakość jest bardzo dobra w porównaniu do ceny. Jest ładnie pomalowany, posiada sporo detali jak choćby wentylowane tarcze (ale zacisków już brakło), kolorowe wnętrze (ze znaczkami ferrari na zagłówkach), czy najładniejszy moim zdaniem element - silnik widoczny przez tylną szybę. Za tę cenę naprawdę nie ma co narzekać. Jeśli inne modele z tej serii stoją na podobnym poziomie (a stoją bo mam również F2002) to wypada nam w Polsce tylko zazdrościć takiego wydawnictwa. Miniaturka 360 Modeny wygląda ślicznie.















P.S Przepraszam za jakość zdjęć, ale tak jak wspominałem wczoraj, moja cyfrówka jest już w stanie agonalnym. To prawdziwy cud że udało mi się wykonać dziś zdjęcia jeszcze kilku modelom. Tak więc na najbliższy czas "płynność" bloga została zapewniona. Pozdrawiam serdecznie wszystkich stałych Czytelników!

piątek, 18 grudnia 2009

A on wciąż zgarbiony... - VW New Beetle

Dziś trochę z przymusu kolejne auto niemieckie. Dlaczego? Mój aparat fotograficzny odmówił dalszej współpracy i nie mam jak wykonać zdjęć modelom, dlatego muszę skorzystać z materiałów które zrobiłem jeszcze gdy działał. W grupie sfotografowanych modelików znalazł się właśnie prezentowany VW New Beetle.
Chyba nie ma na świecie drugiego auta o tak bogatej historii. Popularny "Garbus" (lub "Biedronka", "Jajeczko") został stworzony z polecenia rządu III Rzeszy Niemieckiej jako auto "dla ludu". Nad przedsięwzięciem czuwał sam Ferdynand Porsche. Za początek tejże konstrukcji uznaje się rok 1935 kiedy powstał pierwszy jeżdżący prototyp. Na sukces nie trzeba było czekać długo. Garbus stał się znakiem rozpoznawalnym koncernu z Wolfsburga, produkowanym aż do 2003 roku.
Wskrzeszanie starych modeli stało się ostatnio bardzo modne - wystarczy spojrzeć na niedawno przywróconego do życia Fiata 500. Kilka lat wcześniej, a dokładnie w roku 1998 taką decyzję podjął koncern VW. Model oparto na sprawdzonej platformie Golfa IV, a samo auto, aspirujące do segmentu premium otrzymało nadwozie do złudzenia przypominające swojego poprzednika. Interesujące wydaje się być wnętrze nowego Garbusa, którego przytulność ma podkreślić znajdujący się tuż przy obudowie zegarów... flakonik na kwiaty. Rozwiązanie bardzo ciekawe, które docenia zwłaszcza płeć piękna. Sam muszę przyznać że jest to miły akcent :)
Tradycyjnie dla VW samochód posiada bogatą paletę silników zarówno benzynowych jak i wysokoprężnych. Najciekawsze wydają się wersje wyposażone w motor 1.8 T o mocy 150 KM. Takie parametry sprawiają że potulny samochodzik zamienia się w rakietę.
Czy New Beetle osiągnął sukces? Myślę że tak. Świadczy o tym choćby fakt, że jest w produkcji już prawie 12 lat bez większych modernizacji. Co prawda VW postanowił zakończyć sprzedaż w USA, jednak w Europie Beetle wciąż będzie oferowany. I bardzo dobrze. To właśnie takie auta sprawiają że ulice wyglądają kolorowo, ciekawie i najważniejsze - wesoło.
Dziś New Beetle wciąż jest autem świeżym, wzbudzającym zainteresowanie oraz dającym odpowiedni prestiż swojemu właścicielowi. Jeśli dodać do tego przystępną cenę egzemplarzy z pierwszych lat produkcji, to okazuje się że za niewielkie pieniądze możemy otrzymać wyróżniające się z tłumu autko, które na dodatek jest solidne i dobrze wykonane.
Beetle'a chciałem mieć w swojej kolekcji dlatego, że zwyczajnie podoba mi się ten samochód. Na Allegro można przebierać wręcz w ofertach różnych firm. Ceny zazwyczaj nie są wygórowane.
Ja upatrzyłem sobie miniaturkę od IXO, w bardzo ciekawym malowaniu. Którz z nas nie pamięta dzielnego "Herbiego" z serialu Disneya? Chyba nie ma na świcie takiej osoby. I właśnie w tym słynnym malowaniu "przodka" udało mi się zakupić Beetle'a. Wygrałem go na licytacji za niecałe... 13 złotych!
Miniaturka od IXO wygląda dość interesująco, jednak producent popełnił kilka błędów w oddaniu bryły auta, przez co jak widać na załączonych zdjęciach koła samochodu nie chowają się ładnie pod zderzak. Duży plus należy się jednak za wnętrze - na fotelach mamy ciekawą kraciastą tapicerkę, chromowane klamki, czy wyróżnik w postaci... kwiatka w wazoniku przy kierownicy! Tak, tak o tym elemencie IXO nie zapomniało i jest to bodaj najmilszy akcent w tym modeliku. Niestety z racji ograniczeń mojej cyfrówki nie udało mi się tego sfotografować. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.






poniedziałek, 14 grudnia 2009

"Gangsterowóz" - BMW M3 E30


Przeczytałem kiedyś w jednej z gazet motoryzacyjnych, że BMW 3, generacji e30 znajduje się na szczycie policyjnych rankingów wśród ulubionych aut gangsterów. Oczywiście chodzi o początkujących amatorów przestępczości, gdyż ci bardziej "doświadczeni" sięgają raczej po "Bety" z wyższej półki. I chyba coś w tym jest, bo gdy obserwuję te auta, to za kierownicą tychże, siedzi albo osobnik z wygoloną głową lub... ktoś w podeszłym wieku (być może gangster na emeryturze).
Oczywiście nie wolno generalizować. Nie zapominajmy bowiem że BMW M3 to auto kierowane do osób młodych, lubiących adrenalinę płynącą z prowadzenia sportowego wozu. Tak jest teraz, tak było też 25 lat temu, gdy debiutowała pierwsza generacja.
M3 trafiło do klientów jako 2 drzwiowy sedan oraz bardziej stylowy kabriolet. Wyróżnikiem zewnętrznym był subtelny zestaw ospojlerowania, który ma się nijak to tego, co obecnie wyrabiają z tym klasykiem domorośli "tjunerzy". Sercem stała się jednostka S14 o pojemności 2,3 lub 2,5 litra. Manualna skrzynia biegów w połączeniu z napędem na tylną oś dała efekt w postaci auta wręcz idealnego na... tor wyścigowy. Potwierdzeniem niech będzie fakt, że M3 E30 jest najbardziej utytułowanym samochodem w historii niemieckiego koncernu.
Inżynierowie postanowili wypróbować M3 również na rajdowych szutrach. Przygotowane przez firmę Prodrive, BMW M3 było A-grupową rajdówką, z silnikiem o pojemności 2,3 litra osiągającym moc prawie 300 KM. Oczywiście auto pozostało przy konwencjonalnym napędzie przenoszonym w całości na tylną oś. Załoga B. Beguin oraz JJ Lenne wygrała nim zmagania podczas Tour de Corse rozgrywanego w roku 1987.
Modelik pochodzi od firmy IXO i jest to kolejny "gazetkowiec" w mojej kolekcji. W zasadzie do jego zakupu skłoniło mnie... malowanie. Jak wspominałem już przy okazji opisywania Williamsa FW16, "Rothmans Racing" jest moim ulubionym malowaniem aut wyczynowych. Mimo że BMW nie jest w pełnym "tytoniowym" malowaniu to i tak prezentuje się bardzo efektownie. W zasadzie jest to jeden z lepiej wykonanych gazetkowych modeli z jakim miałem do czynienia. Mimo czarnego wnętrza posiada całkiem sporo detali jak np. tablica rejestracyjna, logo M3 na grillu, kalkomanie na ogumieniu, czy wreszcie sporo elementów oświetlenia przedstawionych nie jako namalowane farbą lecz w postaci plastikowych elementów. Modelik który posiadam nie posiada również błędów typowych dla wydawniczych serii a więc niechlujnie zamontowanych części. Całość wygląda zgrabnie i naprawdę efektownie. Miniaturkę mogę śmiało polecić, tym bardziej że ostatnio na Allegro panuje wysyp modelików IXO pochodzących z gazetek. Ja za swój zapłaciłem coś koło 40 złotych i były to dobrze zainwestowane pieniądze. M3 zwyczajnie - cieszy.












niedziela, 6 grudnia 2009

Pierwowzór - Lancia Stratos

Długo zastanawiałem się nad wyborem modelu do dzisiejszej prezentacji. W ostatecznym rozrachunku padło na zakupioną niedawno Lancię Stratos firmy IXO. Nie była to decyzja przypadkowa, gdyż swego czasu zacząłem na blogu prezentować auta z pod znaku rajdowej grupy B. Warto sięgnąć więc do jej początku - tytułowego "pierwowzoru", którym zasłużenie została Lancia Stratos.
Historia rozpoczyna się w roku 1970 od zaprezentowania przez Bertone koncepcyjnego modelu Stratos. Auto wyglądało bardzo nowatorsko i przywodziło na myśl Lamborghini Miurę. Podobieństwo nie było przypadkowe, gdyż za projektem obu aut, krył się ten sam człowiek -
Marcello Gandini. Późniejsze modele Lamborghini, a więc Countach czy Diablo - przypominają studyjnego Stratosa w jeszcze większym stopniu.
Wersja produkcyjna, choć już nieco mniej odważna stylistycznie, wciąż wyglądała bardzo nowatorsko. Ciekawa była głównie budowa - stalowa centralna konstrukcja klatkowa z tylną ramą, na której był osadzony silnik
i zawieszenie na kolumnach. Całość - bardzo lekka okraszona mocnym silnikiem Ferrari V6, została wyprodukowana przez firmę Bretone do celów homologacyjnych. Tak rozpoczyna się historia auta zbudowanego wyłącznie po to by "pożerać" kolejne kilometry rajdowych "oesów".
Lata 1974 - 1976 zostały zdominowane przez produkt Lancii. 3 tytuły mistrzowskie nie były przecież dziełem przypadku. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Cesare Fiorino, jednego z projektantów Stratosa, który o swoim dziele mówi wprost, że zostało stworzone "niesamowite" auto, przez które inni producenci zaczęli wycofywać się z rywalizacji.
Opisując historię Lancii Stratos, nie można wręcz nie wspomnieć o dziele polskich inżynierów z FSO. W 1976 na potrzeby Ośrodka Sportu FSO zostały zakupione 3 Stratosy - 2 w specyfikacji rajdowej oraz jedna wersja homologacyjna Za kierownicą takiego właśnie auta rywalizował syn premiera Piotra Jaroszewicza - Andrzej. Wszystkie trzy auta uległy niestety zniszczeniu, jednak z wypadku Jaroszewicza udało się odratować silnik, układ przeniesienia napędu oraz ramę. Elementy te trafiły w 1978 do Ośrodka Badawczo-Rozwojowego FSO, by stać się bazą dla kolejnego niezwykłego projektu rajdowego opartego na nadwoziu rodzimego Poloneza. "Stratopolonez", ówczesna duma FSO brała udział w zmaganiach aż do roku 1985. O dalszej, bardzo bogatej historii tego auta można poczytać na wielu stronach hobbystycznych.
Kończąc historię tego niezwykłego auta warto dodać, że kolejna generacja rajdowej Lancii, a więc bezpośredni następca - Lancia 037, podobnie jak Stratos stał się autem bezkonkurencyjnym, jedynym, niepowtarzalnym.
Modelik który posiadam jest "pełną" wersją od firmy IXO. Poszukując go, byłem zdecydowany na auto w najładniejszym moim zdaniu malowaniu "Alitalia". Miniaturka prezentuje typową jakość dla producenta - posiada więc sporo szczegółów jak np. pasy na fotelach czy odwzorowaną deskę rozdzielczą. Nie zabrakło potężnych chlapaczy i podwójnego układu wydechowego. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Cena, myślę że niezbyt wygórowana - 55 złotych, za pełne wydanie IXO wydaje się być adekwatne do jakości.
Lancia Stratos stanęła dumnie obok innych aut rajdowych w mojej kolekcji, jako początek dla modeli z grupy B, które oczywiście będę dalej opisywał na blogu. Zaglądajcie!