Pokazywanie postów oznaczonych etykietą vitesse. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą vitesse. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 lipca 2011

FORD FOCUS WRC J. Kulig - Rally Portugal 2000

Do modelika rajdowego Focusa jakoś nie miałem szczęścia. Pierwszy kupiłem dość dawno, w wersji uboższej Altaya. Po pewnym czasie postanowiłem go nieco zwaloryzować, jednak operacja się nie udała i wrócił na półkę. Jednakże stwierdziłem, że taki "okaleczony" model do niczego się nie nadaje i być może komuś przyda się na części. Wystawiony na Allegro znalazł nowego nabywcę, a ja postanowiłem rozejrzeć się za kolejną miniaturką tego wspaniałego rajdowego auta. W moje ręce trafił zaprezentowany z resztą na blogu model w pełnej wersji IXO. Niestety i tu pojawił się niedosyt, z racji poważnego uszkodzenia kalki... Kolejna próba naprawy udała się całkiem nieźle, jednak mimo to Focus znów nie zagrzał miejsca w kolekcji. W wyniku "porządków" również trafił na aukcję i co ciekawe został sprzedany za cenę mniejszą niż uboga wersja Altaya. Los bywa przewrotny.
Mimo niepowodzeń nie przestawałem w poszukiwaniach Focusa. Szczęście sprawiło, że w moje ręce trafił model bardzo wyjątkowy. Od jakiegoś czasu na Allegro wystawiał modele Kolekcjoner zmieniający skalę swoich zbiorów. Miniaturki które wystawiał były bardzo rzadkimi okazami, na dodatek świetnie zachowanymi, jeszcze w oryginalnych opakowaniach. Prezentowany Focus pojawiał się wcześniej na Allegro u innego sprzedawcy za zaporową kwotę 350 zł. Gdy więc udało mi się wygrać aukcję z modelem Focusa prowadzonym przez Kuliga, za całkiem rozsądną jak na taką perełkę kwotę byłem pełen szczęścia.
Będąc jeszcze małym chłopakiem, coroczne wakacje spędzałem u mojej Babci w miejscowości Opatów niedaleko Sandomierza. To bardzo malownicze miejsce z zabytkową architekturą. Wspomnienia klimatu wakacji spędzanych właśnie w Opatowie do tej pory przywołują miłe wspomnienia. Wtedy również najmocniej rozkwitała moja pasja do motoryzacji i sportów motorowych. Razem z bratem stryjecznym potrafiliśmy godzinami rozprawiać o samochodach, a punktem kulminacyjnym każdego dnia była wieczorna "posiadówka" przy drodze prowadzącej do Ostrowca Świętokrzyskiego. Wyposażeni w zapas coca coli, chipsów, lodów i na co tam jeszcze tylko mieliśmy miejsce w żołądku, obserwowaliśmy przejeżdżające samochody, co jakiś czas ożywiając się na widok jakiejś lepszej fury... Właśnie wtedy przemknęła nam przed oczami laweta wioząca rajdowego Forda Focusa Janusza Kuliga. Pamiętam że zerwałem się na nogi i jeszcze długo podążałem wzrokiem za krwisto czerwonym kolorem auta, aż znikło daleko za zakrętem. Co ciekawe, jeden z naszych kolegów, mieszkających po przeciwnej stronie ulicy na której znajduje się dom mojej babci posiadał mnóstwo gadżetów związanych z Kuligiem. Jego ciotka pracowała w przedszkolu do którego uczęszczała córka Pana Janusza, i co jakiś czas podrzucała mu koszulki, naklejki, a nawet autograf. Wszyscy dookoła zazdrościliśmy mu takich znajomości...
Wspomnienie tych sytuacji wzbudza we mnie nie tylko sentyment, ale nie pozwala również zapomnieć o wspaniałym Mistrzu jakim bez wątpienia był Janusz Kulig. Jego przedwczesna śmierć na przejeździe kolejowym wstrząsnęła mną bardzo mocno. W mojej opinii był to bowiem najlepszy rajdowy polski kierowca.
Modelik produkcji Vitesse może nie powala na kolana jakością, jest jednak bezwzględnie bardzo wartościowy. Szkoda że producent nie dostarczył w postaci dodatkowych kalek oryginalnego malowania Marlboro, bo właśnie w takim startował Kulig podczas rajdu Portugalii w 2000 roku.











Gdy patrzę na ten model, to wiem że nie mogłem znaleźć lepszej miniaturki rajdowego Focusa. Opłacało się czekać :)

środa, 1 czerwca 2011

PORSCHE 935

Dni coraz dłuższe i cieplejsze. Pomału przychodzi prawdziwe lato. A z nim coroczna alergia... Kicham, płaczę, produkuję tony gumy w nosie. Okropne uczucie. Szczęśliwie ostatni czas oprócz przykrych doznań przyniósł kilka nowości w mojej kolekcji. Jedną z nich jest zaprezentowane Porsche 935 K3 z wyścigu LeMans 1980. Modelik trafił mi się zupełnie przypadkowo, w zasadzie jedyną motywacją do jego zakupu okazało się piękne malowanie. Tęcza Apple, charakterystyczna dla wcześniejszych lat działalności firmy wygląda świetnie. Sama miniaturka jest produkcji Vitesse i prezentuje typowy dla tej firmy poziom. Mimo że całość wygląda schludnie na pierwszy rzut oka, to po dokładniejszym przyjrzeniu się można znaleźć kilka niedoróbek. Obok momentami nie najlepiej spasowanych kalek, największą wadą wydaje się brak tylnych świateł - są jedynie kolejną kalką. Pozytywne odczucia budzi wnętrze modelika - jest szczegółowe i oddaje faktyczną "surowość" wyścigowej 935.











Niestety w najbliższej przyszłości moje wpisy nie będą zbyt szczegółowe. Razem z Narzeczoną kupiliśmy mieszkanie i teraz ono pochłania większość czasu i budżetu... Jest to też wyzwanie dla mnie by w ciekawy sposób wyeksponować całość mojej kolekcji. Mam nadzieję, że gdy już uporamy się z remontem będę mógł zaprezentować moje zbiory w nowych warunkach. Pozdrawiam serdecznie!

P.S. Gorąca prośba. Przejrzałem komentarze pod wszystkimi postami które zamieściłem od początku istnienia bloga. Pojawiło się całkiem sporo świeżych pod starymi postami. Prosiłbym na przyszłość by zostawiać komentarze pod najnowszym postem, nawet jeśli dotyczy jakiegoś innego modelika z mojej kolekcji. Wówczas gwarantuję za na niego odpowiem.

piątek, 20 sierpnia 2010

Minął rok... - urodzinowy prezent dla bloga - Mitsubishi Lancer EVO VI Tommi Makinen Edition. Blog's first year!!

Tak, tak... To już rok odkąd mogliście przeczytać pierwszy wpis na tym blogu. Zakładając go nie sądziłem, że uda mi się zachować ciągłość jego prowadzenia. O prezentowaniu tak wspaniałych modeli nie wspominając. Rok temu kolekcja była przecież uboższa, znajdowały się w niej modele mało wartościowe, tudzież bardzo pospolite. Przez ten rok odpowiednio ją "zrestrukturyzowałem", tak bym mógł pokazywać w internecie jak najciekawsze okazy. Czy to się udało? Ocenę pozostawiam Czytelnikom. Ja jestem zdecydowanie dumny z posiadanego zbioru i wierzę, że za rok będę mógł napisać to samo.
Kolejny powód do radości to fakt, że blog zdołał wyrobić sobie rzeszą stałych Czytelników. Zaglądają tu nie tylko ludzie z całej Polski, ale również i ze świata. Bardzo cenię sobie zawarte kontakty, zwłaszcza te międzynarodowe - oprócz sporej frajdy pozwalają mi podszkolić ciągle kulejący język angielski ;) Swoją drogą rozważam ciągle przejście na język angielski w prowadzeniu bloga, jednak obawiam się, że nie podołam temu zadaniu. Być może w kolejnym roku... Na chwilę obecną pozostaje opcja tłumaczenia przez Google.
Przez rok blog przeszedł kilka modernizacji swojego wyglądu. Od bardzo prostej formy, wyewoluował do wykonanych na zamówienie grafik. Z tego miejsca dziękuję mojemu koledze Łukaszowi, który zadbał o odpowiedni wygląd tych elementów. Dołączył też szereg opcji pozwalających nie tylko mnie wygodnie się po nim poruszać, ale również Czytelnikom - zachęcam serdecznie do korzystania z nich wszystkich, a zwłaszcza - Księgi Gości.
Teraz czas na kilka statystyk:
1. Liczba postów na blogu w ciągu roku - 62
2. Liczba Użytkowników którzy odwiedzili blog - 3059
3. Liczba wyświetleń strony głównej bloga - 12 455
Czy mam powody do dumy? Na pewno tak, tym bardziej że start nie był łatwy. W sieci istnieje mnóstwo blogów o podobnej tematyce, wśród nich kilka całkiem dobrych polskojęzycznych. Wszystkim odwiedzającym dziękuję i zapraszam ponownie!
A co pokarzę dziś? Z racji że jest to wyjątkowy wpis, chciałem zaprezentować równie wyjątkowe auto - zakupione specjalnie w tym celu. Oczywiście, o takim modeliku marzyłem od dawna i był to zakup bardzo przemyślany, jednak jego nabycie zbiegło się w czasie z tą właśnie rocznicą. Mitsubishi Lancer Evo VI w limitowanej edycji sygnowanej nazwiskiem Tommi Makinena. Wydany przez Vitesse stoi na wysokim poziomie. Ładne są zwłaszcza detale wnętrza z kolorowymi fotelami oraz tablicą przyrządów. Nie zabrakło takich smaczków jak czerwone zaciski hamulcowe czy szczegółowe kalkomanie. Model świetnie uzupełnia się z kolejną generacją Lancera, którego dla towarzystwa również postanowiłem uchwycić na zdjęciach. Co ciekawe na dołączonym do modelu certyfikacie widnieje, że jest to model o numerze 2010 na 3000 wyprodukowanych. Czyż to nie wspaniałe zgranie z pierwszą rocznicą bloga świętowaną właśnie w 2010 roku? :) Zapraszam do oglądania i komentowania.





































Dokładnie za rok, kolejny ważny (o ile nie nie najważniejszy) dzień w moim życiu - biorę ślub z moją ukochaną Narzeczoną. Wybaczcie więc jeżeli spóźnię się z wpisem. Będę bardzo, bardzo zajęty... ;)

wtorek, 8 czerwca 2010

Subaru Impreza WRC / New Zeland Rally 2003

Zasadniczo miałem w planach opisanie zupełnie innego modelika. Pechowo dla mnie, w ubiegłą sobotę trafiłem do szpitala. Z racji że wciąż odzyskuję siły, zaprezentuję miniaturkę, która nie wymaga większego przedstawiania, tym bardziej że jej poprzednie wcielenia pojawiały się już kilka razy na moim blogu.
Subaru Impreza w swojej kolejnej odsłonie z roku 2003, mimo że trochę straciła "pazur" poprzedniczki, ciągle była rasową maszyną wyczynową. To auto zawsze powinno być punktem obowiązkowym każdej kolekcji. Tak jest również u mnie. To już moja trzecia Impreza (wkrótce dojdzie czwarta) a druga w barwach rajdowych. Autorem tejże jest firma Vitesse. Miniaturka wykonana jest na bardzo dobrym poziomie. Posiada wiele "smaczków", których inne firmy mogą pozazdrościć. Mam tutaj na myśli takie rzeczy jak otwierana maska z kalkami na jej spodzie, piękne wnętrze które dodatkowo zdobią postacie kierowcy i pilota, świetne spasowanie kalek i drobnych elementów karoserii. Wszystko to sprawia że modelikowi można wystawić bardzo wysoką ocenę w kwestii jakości. Dodatkowo, charakterystycznie dla Vitesse każdy modelik posiada certyfikat autentyczności z indywidualnym numerem. Niby nic... a cieszy :)
Jakieś wady? Nie najlepsze wrażenie robią koła, które przy naprawdę dobrej jakości "budy" oddają mizerne wrażenie. Są dość niezgrabnie odlane, a ich osadzenie na piastach również do wzorowych nie należy.





















Na koniec chciałem się jeszcze pochwalić tryptykiem który stworzyłem z myślą o zagospodarowaniu powierzchni ściany:



Myślę że postaci nie trzeba nikomu przedstawiać. Cała praca ograniczyła się do wyboru odpowiedniego zdjęcia, popracowania w Adobe nieco kontrastem, wywołania fotografii, zakupu trzech antyram i oczywiście najprzyjemniejszego - wbicia trzech gwoździ :) Efekt, całkiem ładny, wręcz lepszy niż zakładałem.
Mnie pozostaje nabieranie sił po nieplanowanej wizycie w szpitalu i oczywiście dalsze kompletowanie kolekcji. Dzięki uprzejmości mojego kolegi, nawet w czasie mojej hospitalizacji do grona miniaturek dołączyła kolejna - długo poszukiwane Audi Quattro z 1981 roku.
W następnym wpisie postaram się zaprezentować Forda Sierrę RS Cosworth - model który otrzymałem od mojej Narzeczonej... zupełnie bez okazji. I jak tu się nie cieszyć z takich pięknych prezentów? :)