poniedziałek, 25 marca 2013

Lancia Jolly

Sezon F1 rozpoczął się na dobre. Wczoraj byliśmy świadkami bardzo ciekawego wyścigu o GP Malezji. Pikanterii całemu wydarzeniu dodała oczywiście kolejność na mecie, która chyba nie do końca tak miała wyglądać, jeśli wziąć pod uwagę wewnętrzne decyzje zespołów. Dla nas kibiców, najistotniejsze jest jednak to że otrzymujemy Formułę 1 taką jak lubimy - emocjonującą, trzymającą w napięciu i najważniejsze - nieprzewidywalną. Życzę sobie i Wam, by ten trend utrzymał się do końca sezonu :)

Do dzisiejszego wpisu wybrałem modelik który trafił do mnie dość przypadkowo. Lancia Jolly, bo o niej mowa, była "towarowym" rozwinięciem osobowej Appi. Tego całkiem uroczego minivana powstało zaledwie 3011 egzemplarzy. Do jego napędu posłużył motor o pojemności 1,1 litra i mocy 37 KM. Jak więc widać, Lancia już dawno wpadła na pomysł tak popularnego dziś downsizingu :) 
Modelik, który prezentuję posiada szczególne, serwisowe malowanie co sugeruje że był wykorzystywany jako wóz szybkiego reagowania na awarie powstałe na drodze, lub zwyczajny transporter części zamiennych. 
Miniaturkę wyprodukowała firma Starline. Trzeba przyznać że wygląda bardzo atrakcyjnie. Detale prezentują się przyzwoicie - uwagę przyciągają wszelkie chromy,  których w Jolly nie brakowało (to w końcu Lancia :-) Świetnie wygląda też wnętrze z układem foteli 2 +1.Wszelkie kalki i inne oznaczenia są czytelne i ładnie wykonane. Małym brakiem może być wygląd przednich kierunkowskazów, które nie posiadają głębi.  
Z racji że zbliża się wiosna, zestawiłem ją z pokazaną już kiedyś Lybrą. Czemu? Bo Lancia urzekła i mnie. Postanowiłem mieć ją nie tylko w witrynie ale też w garażu. Lybrę użytkuję już od roku, a nadchodząca wiosna to oczywiście najlepszy czas na czynności serwisowe. 










Co przyniesie wiosna na blogu? Przede wszystkim powrót do modeli aut wyścigowych i rajdowych. Nie zabraknie F1, ale pojawią się też bolidy z serii DTM, której historia zafascynowała mnie na tyle, że postanowiłem nabyć kilka miniaturek. 
Przeglądając internet natrafiłem na wiele nowo powstałych blogów o modelikach. Bardzo cieszy fakt, że wielu Kolekcjonerów - tych młodszych i starszych postanowiło wyjść poza cztery ściany i pokazać swoje kolekcje innym. Mam nadzieję że będzie nas coraz więcej. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do komentowania, tudzież dzielenia się adresami swoich blogów.   

niedziela, 3 marca 2013

Show must go on :) Skoda Favorit

Na początek - przepraszam. Odkąd ogłosiłem triumfalnie, że znów zaczynam pisać minęło sporo czasu. Po raz kolejny dopadły mnie obowiązki dnia codziennego, problemy, smutki, ale również radości i chwile wytchnienia. Te ostatnie starałem się oczywiście wykorzystać jak najlepiej. Jednym z głównych założeń była właśnie reaktywacja tego bloga. W podjęciu tej decyzji pomogły mi listy od Czytelników i ich komentarze nieustannie pojawiające się na blogu pomimo braku świeżych wpisów. Dziękuję Wszystkim, którzy ciągle zaglądali na tą stronę - to dzięki Wam odzyskałem wiarę w to co robiłem, a więc dzielenie się swoją wielką pasją do motoryzacji - tej dużej i małej. Nie jestem w stanie odpisać każdemu z osobna - mam jednak nadzieję, że wciąż tutaj jesteście, zaglądacie no i najważniejsze - kolekcjonujecie miniaturki samochodów. Bardzo się cieszę, że znów mogę dla Was coś napisać.

Dziś podróż trochę sentymentalna. Auto które prezentuję przewinęło się przez motoryzacyjne dzieje mojej rodziny. Co prawda na krótko, ale było wiernym towarzyszem naszych podróży.
Ulice połowy lat '90 były już mocno zróżnicowane pod względem spotykanych tam samochodów. Oczywiście nadal niepodzielnie królowały "małe fiaty" i auta z pod znaku FSO, jednak na drugim biegunie pojawiły się samochody klasy "europejskiej" teraz już łatwo dostępne i konkurencyjne pod względem jakościowym i cenowym. Co prawda Skoda Favorit wciąż kojarzyła się z autem dla "demoludu" jednak było jej już bardzo blisko do samochodów uznawanych za typowo zachodnie (bo jakby nie patrzeć... było to auto zachodnie ;) Nowocześnie wyglądające samonośne nadwozie, mimo swej prostoty formy mogło się podobać. Zerwano z tylnym napędem, jednocześnie podążając za modą - Favorit otrzymał silnik z przodu połączony z napędem na przednią oś. Wewnątrz również było topornie i prosto, jednak wszystko było uporządkowane, a kierowca który przesiadał się powiedzmy z 126p czuł się jak w niebie. Tak było właśnie z moim tatą, który "dojrzał" do posiadania prawdziwego samochodu i zdecydował się właśnie na Favoritkę.
Nasza Skoda trafiła do nas jako auto 4 - letnie. Rocznik modelowy 1992, a więc wersja po pierwszym liftingu, wyróżniająca się brakiem wlotu powietrza na przedniej atrapie chłodnicy. Dodatkowym smaczkiem, była wersja samochodu, a więc 135LS. Wyposażona w silnik 1.3 posiadała dodatkowo "ekstra" wyposażenie w postaci lepszych materiałów wykończeniowych, obszernych, megawygodnych foteli kubełkowych, halogenów czy tylnej wycieraczki. Nowością w aucie i pewnym "szokiem" dla mojego taty był również obrotomierz...
Czym dla mnie była Skoda Favorit? Można powiedzieć że spełnieniem marzeń. Miała 5 drzwi, duży bagażnik, była wygodna i zwyczajnie podobała mi się. Była pierwszym "prawdziwym" samochodem w naszej rodzinie i tego miana nikt jej nie zabierze. Służyła u nas rok - był to dosyć ciężki okres dla mojej rodziny. Jako dziecko dużo chorowałem i często Skoda służyła jako środek "transportu sanitarnego", mimo wszystko wspominam ją bardzo dobrze.
Dlatego też nie mogło zabraknąć w mojej kolekcji miniaturki poczciwej Favoritki. Postarałem się by modelik był w kolorze takim, jaki posiadaliśmy faktycznie a więc zgniłej zieleni. Skoda pochodzi oczywiście od firmy Abrex. Poziom jej wykonania oceniam na bardzo wysoki. Nie brakuje żadnych detali które zapamiętałem z oryginału. Smaczkami są loga Skody na chlapaczach czy lusterkach bocznych. Wnętrze choć inne niż w naszym "rodowym" egzemplarzu wygląda dokładnie tak jak w oryginalnych 136L. Całość trzyma naprawdę wysoki poziom. 








Dlaczego wybrałem akurat model Skody by zaprezentować go po tak długiej przerwie? Może powinienem pokazać jakiś wystrzałowy produkt od AutoArt lub PMA? Nie...
Historia zatoczyła krąg - do rodziny trafiła kolejna Skoda, tym razem nowy Rapid. Gdy na niego patrzę przypomina mi się właśnie Favoritka i mój spełniony sen... o własnych drzwiach do wsiadania.