wtorek, 29 czerwca 2010

Tak się kiedyś podróżowało - Trabant 601

Trabant. Mówiąc tą nazwę większość polskich kierowców zapewne uśmiechnie się z rozrzewnieniem, na wspomnienie tego NRD-owskiego wynalazku. Nienawidzili go za ciągłe usterki czy mizerne osiągi, a kochali... za to że był. Chcąc czy nie, Trabanty zmotoryzowały wschodnią część Niemiec, jak również wiele innych krajów "demoludów". Tak również stało się i z Polską.
Pierwszego Trabanta rodzice kupili tuż po ślubie, czyli w 1979 roku. Tata, jako świeżo upieczony technik mechanik nie miał większych problemów by poradzić sobie z usterkową, lecz prostą konstrukcją samochodu. Do tej pory wspomina również pierwszą wycieczkę "prawdziwym samochodem" do swojej rodzinnej wsi. Na kilometr przed przekroczeniem znaku, od Trabanta odpadło... przednie koło. I tak, zaprzęgnięty do konia Trabant dojechał do celu podróży. Taki widok utwierdził w przekonaniu miejscową ludność, że nie wynaleziono jeszcze nic lepszego od konia z wozem.
Kolejny Trabant pojawił się w mojej rodzinie około roku 1980. Następnej zimy na świat miała przyjść moja siostra. Pędzący Trabant, z ciężarną mamą na pokładzie nie zawiódł. No może pomijając samoczynne otwarcie się maski i poderwanie jej do góry... Mimo tego drobnego incydentu siostra przyszła na świat cała i zdrowa.
Przygody z Trabantem nie zraziły mojego taty i w 1985 zakupił trzeci już egzemplarz. Warto dodać, że na tym etapie opanował sztukę jego naprawy do perfekcji i był naprawdę znanym i cenionym ekspertem od tych aut w swoim rodzinnym regionie. W 1986 roku przyszedłem na świat ja i Trabant był pierwszym autem, którym przyszło mi się poruszać. To wydarzenie uwiecznia poniższe zdjęcie wykonane podczas podróży do Częstochowy. Ten mały człowiek to oczywiście ja, podtrzymywany przez mamę i równie dzielnego Trabanta.




Z nadejściem lat '90, Trabant z przyczyn oczywistych stał się samochodem mniej popularnym, choć ciągle użytkowanym. Jednak w mojej rodzinie więcej się nie pojawił, a jego miejsce zaczęły zajmować nowocześniejsze konstrukcje, takie jak Skoda Favorit a następnie Fiat Uno.
Model Trabanta od dawna gościł na mojej liście życzeń. Najprostszą drogą, by wejść w jego posiadanie był oczywiście zakup drugiego numeru Kultowych Aut Prl. Jednak po obejrzeniu modelu stwierdziłem, że nie jest on wart inwestowania. Postanowiłem poczekać. Czekałem długo i opłaciło się. Do mojej kolekcji trafiła pełna wersja IST-a, która robi sporo lepsze wrażenie niż "gazetkowiec". Mamy tutaj kolorowe wnętrze, odbłyśniki przednich lamp, ładne kalki i ogólnie lepsze spasowanie poszczególnych elementów. No i ten kolor - bardzo charakterystyczny i właśnie taki jaki pamiętam z dzieciństwa :-) Poprzedni właściciel chyba również był zauroczony miniaturką, gdyż wyposażył ją w bardziej ekskluzywną, ręcznie wykonaną, drewnianą podstawkę i muszę przyznać, że model prezentuje się na niej znakomicie. Nie odkręcałem go do wykonania zdjęć, gdyż został przykręcony śrubokrętem typu torx.

























Mimo pewnych błędów w bryle, Trabant w skali niesamowicie cieszy oko, choć może przemawia przeze mnie sentyment. Wygrałem go na licytacji Allegro za 41 złotych. Myślę że to dobra cena, biorąc pod uwagę fakt, że wersje z gazety "chodzą" po około 25 - 30 złotych.
Niektórzy z Was zauważyli pewnie że pojawiło się okienko "Blog Scene". Będę w nim zamieszczał fotograficzną zapowiedź kolejnego modelu, tak by zachęcić (ale pewnie i zniechęcić ;-) do zajrzenia za jakiś czas. Serdecznie pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Hi Marjan,

    Wow !!! What a priceless piece of beautiful & detail vintage casting.
    It really nice to have .Sorry to ask what car is this ?


    "Lucky for you , Marjan ".

    Congratu...

    Thnaks,
    Kin.
    PS: Very sorry for the late reply.

    OdpowiedzUsuń