sobota, 2 stycznia 2010

I znowu z przodu... - Ferrari 550 Maranello

Powrót do koncepcji auta z silnikiem umieszczonym z przodu był dla Ferrari nie lada wyzwaniem. Należało bowiem stworzyć samochód, który przejąłby splendor słynnej Daytony a dodatkowo był autem na miarę XXI wieku. Taka właśnie była zaprezentowana w 1993 roku 456 GT - funkcjonalna, przyjazna dla użytkownika, o wyrafinowanym stylu. To właśnie ten model przetarł ścieżkę dla prezentowanego dziś 550 Maranello.
Model 456 został nieoficjalnie okrzyknięty najlepiej prowadzącym się supersamochodem lat 90, tak więc przed debiutującą w 1996 roku 550 postawiono podobne wyzwanie. Za projekt karoserii ponownie odpowiedzialne było studio Pininfarina, które wydobyło wszystko co najlepsze z linii poprzednika, dodatkowo sprawiając że auto wyglądało muskularnie i bardziej agresywnie. Pod względem komfortu i praktyczności auto również wypadało nie najgorzej, choć 456 wyraźnie górowała ilością miejsca z tyłu. Aluminiowy silnik 550 miał moc 485 KM dzięki której samochód rozpędzał się do 320 km/h. Powszechnie uznano go za najlepszy motor Ferrari tamtych lat.
Maranello było idealnym wręcz kompromisem pomiędzy tradycją a technologią i śmiało można rzec że była ukoronowaniem działalności Enzo.
Modelik który prezentuję jest częścią szerszego planu skolekcjonowania Ferrari z przełomu lat 80 i 90 oraz tych wyprodukowanych przed rokiem 2000. Jedno z marzeń ofiarowała mi pod choinkę moja Narzeczona i było nim właśnie czerwone 550 Maranello wyprodukowane przez Maisto. Choć miniaturka posiada sporo wad to należy ocenić ją całkiem przyzwoicie. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza ładnie odwzorowane wnętrze, czerwone zaciski tarcz hamulcowych (których niestety nie widać na fotografiach) napisy na ogumieniu, czy przednie reflektory. Podstawową wadą jest natomiast zawieszenie, gdyż model "stoi" zdecydowanie za wysoko. Zastrzeżenia można mieć też do koloru, który nie wygląda niczym rasowe rosso corsa. Nie są to jednak wady które dyskwalifikują modelik. Być może wkrótce zajmę się jego poprawą i odpowiednio "opuszczę" tak by wyglądało niczym "przyssane" do podłoża tak jak ma to miejsce w rzeczywistości.
W następnej odsłonie bloga zaprezentuję moją kolejną zdobycz, mianowicie Ferrari F40. Modelik wręcz niesamowity, bowiem wykonany przez niemiecką Herpę z zegarmistrzowską precyzją. Zapraszam:)












P.S. Modelik jest już po pierwszych poprawkach. Pomalowałem czarnym lakierem nadkola (wcześniej były w kolorze wnętrza) przez co modelik już optycznie opadł. Nie jestem jednak do końca zadowolony, więc gdy wszystko wyschnie wykonam w nich dodatkowe otwory na 1 mm i wówczas całosć "dobije" do podłoża. Przesunąć trzeba będzie też nieco tylną oś. Gdy prace będą skończone zaprezentuję zdjęcia :)







Modelik już po wszystkich poprawkach. Efekt możecie podziwiać sami. W zakres przeróbek weszło: malowanie nadkoli czarnym lakierem, obniżenie przedniego zawieszenia, odpowiednie ustawienie tylnych tarcz hamulcowych, zmiana sposobu mocowania do podstawki. Poniżej schemat w jaki sposób przerabiałem zawieszenie.



Całość prac zajęła łącznie około 3,5 godziny. Niestety nie udało mi się do końca wyprostować tylnego koła z lewej strony modeliku, gdyż okazało się że jest to wina źle wyprofilowanego podwozia, którego nijak nie da się ugryźć. Mimo wszystko z wykonanych prac jestem bardzo zadowolony, tym bardziej że modelik zachował sprawność i mimo przeróbki kola nadal się kręcą :)
Zdjęcia modeliku wykonałem już moim nowym aparatem cyfrowym FujiFilm Finepix S1500, tak więc jakość fotografii na blogu na pewno ulegnie poprawie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz