poniedziałek, 16 listopada 2009

21. III. 1960 - 1. V. 1994


Dokładniejszy tytuł dzisiejszego wpisu jest tak naprawdę zbędny dla każdego kto choć trochę interesuje się Formułą 1. 1 maja 1994 jest datą gdy wszystko się skończyło... i zaczęło.
W roku 1992 rozpoczął się triumfalny marsz ekipy Williams po mistrzowskie trofea. Bolid FW14B zdeklasował wręcz rywali. Nowatorska konstrukcja sprawiła że jego kolejne ewolucje wciąż były nie do pokonania. W 1993 za kierownicą bolidu stajni z Grove zasiada Alain Prost, by po rocznej przerwie sięgnąć po trzeci tytuł mistrza świata. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co czuł Senna widząc swojego największego rywala zdobywającego to najcenniejsze wyścigowe trofeum. Dla Williamsa chciał jeździć każdy. Brytyjska stajnia była wówczas najbardziej prestiżowym zespołem w całej stawce. W kokpicie Williamsa - było się potencjalnym Mistrzem Świata. Zakończenie kariery Prosta otworzyło drzwi do największego marzenia Senny - jazdy dla zwycięskiego zespołu. Tytuł wydawał się być murowany...
Od samego początku coś jednak szło nie tak. Williams FW16, choć bardzo szybki w rękach Senny - okazał się samochodem niedopracowanym i trudnym w prowadzeniu. Mimo zdobycia pierwszych pól startowych do GP Brazylii oraz rozgrywanego wówczas GP Pacyfiku, Brazylijczykowi nie udało ukończyć się żadnego z tych wyścigów. Nadzieja na pierwsze punkty pojawiła się wraz ze zdobyciem kolejnego PP podczas GP San Marino rozgrywanego na torze Imola.



Weekend wyścigowy od samego początku nie układał się dobrze. Już podczas piątkowego treningu doszło do przerażająco wyglądającego wypadku Rubensa Barichello, jeżdżącego wówczas dla ekipy Jordan. Jego bolid wzbił się w powietrze i uderzył w siatkę odgradzającą kibiców od toru. Zdarzenie naprawdę wyglądało niesamowicie i do tej pory robi wrażenie. Na szczęście obyło się bez ofiar. Warto odnotować w tym miejscu, że pierwszą osobą którą Rubens zobaczył po przebudzeniu był właśnie Senna, który zaniepokojony wypadkiem rodaka czym prędzej udał się do centrum medycznego.
Sobota nie okazała się już jednak łaskawa. W wyniku wypadku podczas sesji kwalifikacyjnej, śmiertelny wypadek odniósł Austriak Roland Ratzenberger. Oglądając wyblakłe już taśmy z tego tragicznego weekendu ma się wrażenie, że wówczas nad torem naprawdę panowało jakieś fatum...
Potwierdził to start wyścigu - bolidy Benetton i Lotus zderzyły się a ich części rozsypały się z ogromnym impetem za ochronne barierki raniąc 9 kibiców. Tragiczny finał już się zbliżał.
Po restarcie wyścigu Senna wraz z Schumacherem wyraźnie wysunęli się na czoło stawki...
Pędzący ponad 300km/h Senna, wypada z zakrętu Tamburello i uderza z całym impetem w ścianę...
Kibice mieli przed oczami największą tragedię Formuły 1. Mistrz zginął na skutek rozległych obrażeń głowy wynikających z uderzenia odłamków zawieszenia w Jego kask.
Przyczyną wypadku okazało się uszkodzenie układu kierowniczego w bolidzie Williams FW16. Wynikało ono z błędu konstrukcyjnego drążka kierowniczego, który ze względu na złe skrócenie uległ złamaniu.
1 maja 1994 zginął wielki Człowiek. W szczątkach Williamsa odnaleziono austriacką flagę, którą prawdopodobnie Senna chciał zamanifestować szacunek dla zmarłego dzień wcześniej Ratzenbergera. Co rok hołd zmarłemu Sennie oddaje również zespół Williams, umieszczając na swoich bolidach logo trzykrotnego Mistrza Świata.
Williams FW16 był bodaj moim największym modelarskim marzeniem. Nie udawało się go spełnić bardzo długo ze względu na dwie rzeczy - ogromną wręcz unikalność modelu jak i jego cenę. Gdy pojawił się na Allegro, byłem pewien że taka okazja się już nie powtórzy, jednak kieszeń świeciła pustką... Chcąc nie chcąc podesłałem link z aukcją mojej Narzeczonej. Z Jej relacji wiem że nie wahała się długo nad jego zakupem, tym bardziej że zbliżały się moje urodziny.
Williamsa odnalazłem przypadkowo w jej mieszkaniu podczas sprzątania. Z otwartego kartonowego pudełka gdzieś pod łóżkiem, rzucały się w oczy charakterystyczne barwy "Rothmans" i ten żółty Kask. Chyba nie muszę mówić jak bardzo byłem szczęśliwy że otrzymałem właśnie taki prezent! Mniej radości okazała moja Dziewczyna, z racji że popsułem niespodziankę. Po chwili jednak emocje opadły (czyt. przeżyłem "ochrzan":) i przystąpiłem do oględzin modelika.
Jest on zaskakująco dobrze wykonany a jedyne zastrzeżenie jakie można mieć to takie, że tylne światełko ostrzegawcze jest zwykłą kalką. Wyglądałoby estetyczniej, gdyby był to element plastikowy. Oczywiście wspaniałym dodatkiem byłyby kalki "full tobacco branded", jednak nie można mieć wszystkiego. Model jest moim oczkiem w głowie, podobnie z resztą jak moja Narzeczona :) Z okazji otrzymania tej wspaniałej miniaturki postanowiłem uczynić jego barwy przewodnim motywem kolorystycznym całego bloga.

Kończąc, wypada mi podziękować Ayrtonowi za to jak wspaniałym był Człowiekiem i jak wiele wielkich rzeczy pozostawił po sobie. Warto wspomnieć choćby o fundacji, która zajmuje się dokarmianiem brazylijskich dzieci. To właśnie do niej trafiają pieniądze od producentów takich gadżetów jak choćby prezentowany modelik od Minichamps.

P.S. Kolejną niespodziankę sprawił mi dwa dni później jeden z moich najlepszych Kolegów, przynosząc mi oprawione w dużym formacie zdjęcie Senny obok Williamsa FW16. Czy można sobie wyobrazić lepsze urodziny? Chyba nie :)



















2 komentarze:

  1. Witam
    Bardzo ciekawie opisana historia. Nie zanłem jej aż tak dokładnie. F1 nie jest moją pasją, bo wszystkiego zbierać nie można. Mam wkolekcji jednego McLarena i poluję na starsze Ferrari, ale ztym jest krucho.
    pozdrawiam
    artemis

    OdpowiedzUsuń
  2. FW16-"Czarny samochód" Adriana Newey-a..pamiętam ten dzień i te straszne emocje...nie do opisania:///...do czary goryczy należy dodać krok od wypadku Erica Comasa z helikopterem medycznym stojącym obok rozbitego Williamsa(ironio losu...Eric Comas , którego Ayrton ratował po wypadku w czasie treningu na SPA 92'), oraz cieżko ranny mechanik Ferrari uderzony kołem Minardi M.Alboreto....
    Do tego zadowolony na podium zwyciezca Schumacher , mimo śmierci R.Ratzenbergera dzień wcześniej ( bo o śmierci Ayrtona nikt oficjalnie jeszcze nie wiedział i wszyscy mieli nadzieje na jego przeżycie)...tragiczna wiadomość przyszła o 18.40 jednego z najgorszych dni sportu motorowego

    OdpowiedzUsuń