Co tu dużo pisać... Mistrzu pamiętamy o Tobie!
Jeśli ktoś jeszcze nie ma, lub może nie wie - polecam wspaniałą publikację pt. 6 bieg. Jest to zbiór wspomnień o naszym nieodżałowanym Mistrzu. Pozycja obowiązkowa w archiwum każdego fana rajdów. Mnie pozwoliła spojrzeć na postać Mariana nie tylko jako sportowca, ale zwykłego człowieka - który był ojcem, biznesmenem, przyjacielem ale też wesołym gościem pogrywającym czasem na harmonii. Prawdziwy wzór do naśladowania. Czytając tę książkę czułem się jakbym podróżował wraz z Nim na prawym fotelu, cały czas na limicie, cały czas ścigając marzenia. Ale wciąż bezpieczny...
W dobie "ludzi chorągiewek", prawdziwym zaszczytem dla mnie było odkrywanie postaci Mariana Bublewicza - osoby szczerej i prawdziwej, obdarzonej ogromnym talentem. I choć większość z nas zna Jego dokonania sportowe to należy zauważyć, że tak naprawdę był dopiero na początku swojej drogi. Bogowie umierają młodo. Ot, taka przewrotność losu...
W dobie "ludzi chorągiewek", prawdziwym zaszczytem dla mnie było odkrywanie postaci Mariana Bublewicza - osoby szczerej i prawdziwej, obdarzonej ogromnym talentem. I choć większość z nas zna Jego dokonania sportowe to należy zauważyć, że tak naprawdę był dopiero na początku swojej drogi. Bogowie umierają młodo. Ot, taka przewrotność losu...
Autor i prawa autorskie: Artur Kusto
Buen recuerdo Marcjan; vi la foto del Ford Sierra "Marlboro" de Bublewicz enredado en el árbol y me causó escalofríos.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
It was a sadly fatal crash Juanh. We lost great driver and good man. We'll always remember Bublewicz - the best rally driver of our nation. Regards!
OdpowiedzUsuńJa niestety nie miałem okazji podziwiać mistrza, ale i tak darzę go dużym szacunkiem. :(
OdpowiedzUsuńWitam w klubie. Co prawda kiedy odszedł Marian byłem już siedmiolatkiem i o motoryzacji wiedziałem już dużo, to niestety rajdy wciąż nie były na tyle popularne bym mógł podziwiać Go w akcji. Bublewicza odkryłem na nowo, po wielu latach i mogę powiedzieć że na swój sposób też Go pożegnałem. Dobrze że zostawił nam po sobie tyle materiałów by móc pielęgnować pamięć o Nim. Mieliśmy wielu wspaniałych Mistrzów kierownicy, ale tylko Bublewicz był moim zdaniem "magiczny". Potwierdzi to każdy kibic który miał szczęście Go poznać i zamienić słowo. Uwielbiam ogladać wywiady z Marianem, uwielbiam jego "zamaszysty" styl jazdy. Jest taki onboard z Sierry Cosworth na którym widać jak Bubel trzyma w cuglach tylnonapędową bestię. Absolutna wirtuozeria. Coś takiego widziałem jeszcze tylko u jednego kierowcy... A zowił się... Walter Rohrl. Ze sportowym pozdrowieniem!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie zapoznałem się że wszystkimi materiałami, ale kunsztu odmówić nie można temu kierowcy.
UsuńDamianie polecam Ci poszukać i poczytać wywiady z panem Ryszardem Żyszkowskim, bo chyba nikt tak jak on nie znał Mariana. Z resztą to chodząca legenda polskich rajdów więc czyta się to wspaniale.
OdpowiedzUsuńZapraszam pod link
OdpowiedzUsuńprzemkapasja.blogspot.com
Pozdrawiam
Powiem Wam, że facet potrafił zrobić furorę, ja dzięki niemu zaczęłam dbać o samochód, kupiłam profesjonalne kosmetyki do samochodu https://showcarshine.pl/ , od czasu do czasu jadę na serwis. Dzięki temu samochód znacznie dłużej żyje :)
OdpowiedzUsuń