Do modelika rajdowego Focusa jakoś nie miałem szczęścia. Pierwszy kupiłem dość dawno, w wersji uboższej Altaya. Po pewnym czasie postanowiłem go nieco zwaloryzować, jednak operacja się nie udała i wrócił na półkę. Jednakże stwierdziłem, że taki "okaleczony" model do niczego się nie nadaje i być może komuś przyda się na części. Wystawiony na Allegro znalazł nowego nabywcę, a ja postanowiłem rozejrzeć się za kolejną miniaturką tego wspaniałego rajdowego auta. W moje ręce trafił zaprezentowany z resztą na blogu model w pełnej wersji IXO. Niestety i tu pojawił się niedosyt, z racji poważnego uszkodzenia kalki... Kolejna próba naprawy udała się całkiem nieźle, jednak mimo to Focus znów nie zagrzał miejsca w kolekcji. W wyniku "porządków" również trafił na aukcję i co ciekawe został sprzedany za cenę mniejszą niż uboga wersja Altaya. Los bywa przewrotny.
Mimo niepowodzeń nie przestawałem w poszukiwaniach Focusa. Szczęście sprawiło, że w moje ręce trafił model bardzo wyjątkowy. Od jakiegoś czasu na Allegro wystawiał modele Kolekcjoner zmieniający skalę swoich zbiorów. Miniaturki które wystawiał były bardzo rzadkimi okazami, na dodatek świetnie zachowanymi, jeszcze w oryginalnych opakowaniach. Prezentowany Focus pojawiał się wcześniej na Allegro u innego sprzedawcy za zaporową kwotę 350 zł. Gdy więc udało mi się wygrać aukcję z modelem Focusa prowadzonym przez Kuliga, za całkiem rozsądną jak na taką perełkę kwotę byłem pełen szczęścia.
Będąc jeszcze małym chłopakiem, coroczne wakacje spędzałem u mojej Babci w miejscowości Opatów niedaleko Sandomierza. To bardzo malownicze miejsce z zabytkową architekturą. Wspomnienia klimatu wakacji spędzanych właśnie w Opatowie do tej pory przywołują miłe wspomnienia. Wtedy również najmocniej rozkwitała moja pasja do motoryzacji i sportów motorowych. Razem z bratem stryjecznym potrafiliśmy godzinami rozprawiać o samochodach, a punktem kulminacyjnym każdego dnia była wieczorna "posiadówka" przy drodze prowadzącej do Ostrowca Świętokrzyskiego. Wyposażeni w zapas coca coli, chipsów, lodów i na co tam jeszcze tylko mieliśmy miejsce w żołądku, obserwowaliśmy przejeżdżające samochody, co jakiś czas ożywiając się na widok jakiejś lepszej fury... Właśnie wtedy przemknęła nam przed oczami laweta wioząca rajdowego Forda Focusa Janusza Kuliga. Pamiętam że zerwałem się na nogi i jeszcze długo podążałem wzrokiem za krwisto czerwonym kolorem auta, aż znikło daleko za zakrętem. Co ciekawe, jeden z naszych kolegów, mieszkających po przeciwnej stronie ulicy na której znajduje się dom mojej babci posiadał mnóstwo gadżetów związanych z Kuligiem. Jego ciotka pracowała w przedszkolu do którego uczęszczała córka Pana Janusza, i co jakiś czas podrzucała mu koszulki, naklejki, a nawet autograf. Wszyscy dookoła zazdrościliśmy mu takich znajomości...
Wspomnienie tych sytuacji wzbudza we mnie nie tylko sentyment, ale nie pozwala również zapomnieć o wspaniałym Mistrzu jakim bez wątpienia był Janusz Kulig. Jego przedwczesna śmierć na przejeździe kolejowym wstrząsnęła mną bardzo mocno. W mojej opinii był to bowiem najlepszy rajdowy polski kierowca.
Modelik produkcji Vitesse może nie powala na kolana jakością, jest jednak bezwzględnie bardzo wartościowy. Szkoda że producent nie dostarczył w postaci dodatkowych kalek oryginalnego malowania Marlboro, bo właśnie w takim startował Kulig podczas rajdu Portugalii w 2000 roku.
Mimo niepowodzeń nie przestawałem w poszukiwaniach Focusa. Szczęście sprawiło, że w moje ręce trafił model bardzo wyjątkowy. Od jakiegoś czasu na Allegro wystawiał modele Kolekcjoner zmieniający skalę swoich zbiorów. Miniaturki które wystawiał były bardzo rzadkimi okazami, na dodatek świetnie zachowanymi, jeszcze w oryginalnych opakowaniach. Prezentowany Focus pojawiał się wcześniej na Allegro u innego sprzedawcy za zaporową kwotę 350 zł. Gdy więc udało mi się wygrać aukcję z modelem Focusa prowadzonym przez Kuliga, za całkiem rozsądną jak na taką perełkę kwotę byłem pełen szczęścia.
Będąc jeszcze małym chłopakiem, coroczne wakacje spędzałem u mojej Babci w miejscowości Opatów niedaleko Sandomierza. To bardzo malownicze miejsce z zabytkową architekturą. Wspomnienia klimatu wakacji spędzanych właśnie w Opatowie do tej pory przywołują miłe wspomnienia. Wtedy również najmocniej rozkwitała moja pasja do motoryzacji i sportów motorowych. Razem z bratem stryjecznym potrafiliśmy godzinami rozprawiać o samochodach, a punktem kulminacyjnym każdego dnia była wieczorna "posiadówka" przy drodze prowadzącej do Ostrowca Świętokrzyskiego. Wyposażeni w zapas coca coli, chipsów, lodów i na co tam jeszcze tylko mieliśmy miejsce w żołądku, obserwowaliśmy przejeżdżające samochody, co jakiś czas ożywiając się na widok jakiejś lepszej fury... Właśnie wtedy przemknęła nam przed oczami laweta wioząca rajdowego Forda Focusa Janusza Kuliga. Pamiętam że zerwałem się na nogi i jeszcze długo podążałem wzrokiem za krwisto czerwonym kolorem auta, aż znikło daleko za zakrętem. Co ciekawe, jeden z naszych kolegów, mieszkających po przeciwnej stronie ulicy na której znajduje się dom mojej babci posiadał mnóstwo gadżetów związanych z Kuligiem. Jego ciotka pracowała w przedszkolu do którego uczęszczała córka Pana Janusza, i co jakiś czas podrzucała mu koszulki, naklejki, a nawet autograf. Wszyscy dookoła zazdrościliśmy mu takich znajomości...
Wspomnienie tych sytuacji wzbudza we mnie nie tylko sentyment, ale nie pozwala również zapomnieć o wspaniałym Mistrzu jakim bez wątpienia był Janusz Kulig. Jego przedwczesna śmierć na przejeździe kolejowym wstrząsnęła mną bardzo mocno. W mojej opinii był to bowiem najlepszy rajdowy polski kierowca.
Modelik produkcji Vitesse może nie powala na kolana jakością, jest jednak bezwzględnie bardzo wartościowy. Szkoda że producent nie dostarczył w postaci dodatkowych kalek oryginalnego malowania Marlboro, bo właśnie w takim startował Kulig podczas rajdu Portugalii w 2000 roku.