Za nami pełna emocji inauguracja sezonu wyścigowego. Wystartowało już WTCC, MotoGP, no i oczywiście Formuła 1. Smucić może fakt, że mimo rozpalonych apetytów, na torach nie zobaczymy jednak Roberta Kubicy. Pozostaje więc nadal czekać, aż uda się wreszcie wesprzeć i wypromować kolejnego reprezentanta naszego kraju, który da odrobinę radości polskim kibicom.
Wygląda na to że nowe regulacje dodały Mistrzostwom Formuły 1 nieco pikanterii. Pracę domową nieźle odrobiło Ferrari, które póki co walczy z Mercedesem jak równy z równym. I o to chodziło!
Rzecz wyglądała nieco inaczej w roku 2005 (znowu ten 2005!). Przy przepisach "majstrowano" nieustannie, nawet podczas sezonu i zespoły dysponujące słabszym zapleczem technicznym (i finansami) nie najlepiej radziły sobie z rozwojem swoich aut. Tak było z Williamsem.
FW27 był pierwszym bolidem zaprojektowanym pod kierownictwem nowego składu inżynierów, któremu przewodniczył młody Australijczyk - Sam Michael. Aby już w pierwszym roku "nie zatonąć", zdecydował się na dość zachowawczy pakiet, którego siłą napędową miał być głównie mocny silnik V10 od BMW i niezły jak na tamten moment skład kierowców. Do zespołu przychodzi gwiazda sprzedanego "puszkowcom" zespołu Jaguar, a więc Mark Webber. Wszyscy mają ciągle w pamięci wspaniały debiut w Minardi i choć jego kariera w Jaguarze nie była usłana wieńcami laurowymi to wyrobił sobie opinię solidnego kierowcy, zdolnego do walki o najwyższe cele. Nic więc dziwnego że Frank Williams miał go na oku już od dłuższego czasu...
Każdy kierowca, który trafia do stajni z Grove mówi jasno - to spełnienie marzeń. Podobnie twierdził Webber. Jednak między tym co widzimy w mediach, a prawdziwym obliczem zespołu istnieje pewna różnica. Rodzinna "sielanka" o jakiej marzył Mark (bo tak według jego doświadczeń z Minardi wyglądał prywatny zespół) okazała się korporacyjną machiną ukierunkowaną na zdobywanie jak najwyższych celów.
Mimo dobrych relacji z Frankiem Williamsem, Australijczyk popadł w konflikt z drugim człowiekiem Williamsa - Patrickiem Headem. Panowie dosłownie się nie znosili. Head oskarżał Webbera o brak profesjonalizmu, natomiast Webber nie do końca zgadzał się z wymaganiami jakie stawiał przed nim Head (i w sumie miał trochę racji bo FW27 lekko mówiąc czołową maszyną nie był). Oliwy do ognia dolewały nie najlepsze relacje z partnerem silnikowym, a więc BMW, które po cichu już dogadywało się z Sauberem...
FW27 w ciągu całego sezonu orbitowało w okolicach punktów, najlepszy wynik kierowcy uzyskali w GP Monaco, gdzie oba auta zajęły 2 i 3 miejsce. Mimo że Webber nie był zadowolony ze swojego sezonu postanowił pozostać na rok 2006, bo jak później twierdził w swojej książce "nikt dla Williamsa jeździć nie chciał".
Kariera Webbera w Williamsie powiedzmy sobie szczerze do najpiękniejszych nie należała - sezon 2006 dobił go już na tyle, że odetchnął z ulgą gdy kontrakt na rok 2007 zaproponował mu Red Bull. A Williams? W myśl zasady "jak nie idzie - to nie idzie" szedł dalej w nieznane...
Model który prezentuję to dość dobrze wykonane 1:18 od Mattel. Mimo że jest już bardzo stary to trzyma się bardzo dobrze. Miejscami ma lekko popękane kalki, ale trudno tu mówić o zniszczeniach (równie dobrze tak mógł wyjść z fabryki). Ma skrętne koła i wszystkie detale charakterystyczne dla konstrukcji z 2005 roku. Po raz kolejny dziwi mnie jedynie "poprawność polityczna" modeli od Hot Wheels, ponieważ brakuje reklam jednego ze sponsorów - piwa Budweiser. O ile cenzura tytoniu jest zrozumiała, tak usuwanie reklam lekkiego alkoholu to już chyba zbyt daleko posunięta ostrożność.
Korzystając z okazji pragnę życzyć wszystkim Czytelnikom zdrowych (niestety na pogodne nie ma co liczyć) Świąt Wielkiej Nocy. Mam nadzieję że zbliżające się GP Bahrajnu podgrzeje atmosferę wystarczająco mocno!