Chciałbym zacząć dzisiejszy wpis w weselszym nastroju. Niestety, za sprawą niepokojących doniesień z Libii oraz w obliczu tragedii która wydarzyła się w Japonii nie jest to możliwe. Być może nieco lepszy humor pojawi się za tydzień, kiedy zabłysną zielone światła nad torem w Melbourne. Na ten moment z niecierpliwością czeka wielu z Nas.
Tymczasem przedstawiam kolejny modelik Minardi. Tym razem jest to PS04B. Okoliczności w jakich powstał ten bolid są dość ciekawe. Nadwozie o oznaczeniu PS04 było bowiem Arrowsem A23 z sezonu 2002. Stało się tak za sprawą zakupu praw do własności intelektualnej upadłego zespołu przez Paula Stoddarta - ówczesnego właściciela Minardi. Po przemalowaniu Arrowsa w barwy Minardi i pierwszych testach nadwozia okazało się, że nie jest ono bardziej konkurencyjne niż zeszłoroczny PS03. Może to nieco zaskakiwać gdyż A23 nie był złym samochodem. Świadczą o tym chociażby dwa 6 miejsca wywalczone przez Frentzena w sezonie 2002. Mimo to projekt został zarzucony na rzecz rozwoju bolidu PS03. I tak na starcie wyścigu o GP Australii stanęły dwa bolidy Minardi PS04B prowadzone przez Włocha Gianmarię Bruniego i Węgra Zsolta Baumgartnera.
Jakkolwiek egzotycznie nie brzmiałyby te nazwiska to przyciągnęły do Minardi tak bardzo potrzebnych sponsorów i pieniądze. Sezon 2004 okazał się oczywiście porażką, ale przecież dla Minardi liczyło się co innego (pisałem o tym w poście dotyczącym PS05)... :) Mimo wszystko Zsoltowi udało się wywalczyć 1 punkt w GP USA. PS04B zmieniał malowanie kilkakrotnie w ciągu sezonu, gdyż przez włoską stajnię przewijało się kilku różnych sponsorów w trakcie jego trwania. Wystąpił też w pierwszych trzech wyscigach sezonu 2005, do czasu gdy został zastąpiony przez zupełnie nowy PS05.
Modelik który posiadam pochodzi oczywiście od PMA. Ciężko znaleźć jakieś wady przy jego wykonaniu. Być może nieco lepiej można było się przyłożyć do elementów aero na sekcjach bocznych. Niektóre kalki mogłyby być dokładniej położone. Jest to jednak być może przypadłość wyłącznie mojego egzemplarza. Jak zauważyliście pewnie ostatnio nie odkręcam modelików od podstawek do zdjęć. Robię tak ponieważ często zdarzyło mi się coś "zdemolować" podczas takiej czynności. To zaskakujące bo jestem człowiekiem bardzo ostrożnym, a mimo to niejednokrotnie urwałem antenkę, lusterko, kawałek kalki... Być może to zwykły pech. Ale postanowiłem wyeliminować ryzyko ;)
Za tydzień będziemy już po emocjach związanych z pierwszym wyscigiem sezonu 2011. Życzę wszystkim udanej inauguracji i wspaniałych wrażeń! Czołem!