niedziela, 12 marca 2017

I znowu się nie udało... / Wilux Minardi Team 2004

Posiadanie sponsora tytularnego w Formule 1 to fajna rzecz - pieniądze płyną szerokim strumieniem, a większość przestrzeni reklamowej na bolidzie jest zajęta. Chyba wszyscy w zespole Minardi odetchnęli z ulgą kiedy na początku sezonu 2004 ogłoszono że nowym strategicznym partnerem zostaje firma Wilux. Wilux? A co to takiego? No właśnie - czego firma zajmująca się branżą łazienkową postanowiła szukać w Formule 1? Chyba nie rozgłosu i faktycznej promocji bo wówczas związaliby się z zespołem pokroju Mclarena lub Ferrari. A nie, zapomniałem - te zespoły nigdy nie zgodziłyby się reklamować przysłowiowych "kibli" na swoich samochodach. A Minardi? Jak zwykle było im wszystko jedno, aby tylko dwa bolidy znalazły się na starcie GP Australii. 

 Problemy z partnerstwem obu firm stały się widoczne podczas GP Wielkiej Brytanii. Pech nie opuszczał stajni z Faenzy - podczas weekendu wyścigowego na atak serca odchodzi John Walton - członek zespołu i prawa ręka właściciela Paula Stoddarta. Wszyscy w zespole są przygnębieni. Chcąc uczcić pamięć zmarłego przyjaciela zespół decyduje wystawić auta bez reklam, przyozdobione jedynie przydomkiem Waltona - "John Boy".


 Takiej okazji, by jakoś wymiksować się z kosztownych zobowiązań wobec Minardi nie mógł przegapić Wilux, któremu najwyraźniej nie po drodze było już z Formułą 1 (nie przypominam sobie by jeszcze później ta firma pojawiła się w tym sporcie). Oskarżając zespół o działanie na niekorzyść marki zerwano współpracę. Jak powiedział później w wywiadzie Paul Stoddart, nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ponieważ Wilux od dłuższego już czasu... nie płacił za swoją przestrzeń reklamową na jego autach. Tym samym Minardi powróciło do "żonglowania" sponsorami, oferując reklamy na pojedyncze grand prix. Malowanie zmieniało się kilkakrotnie w ciągu sezonu by ostatecznie zakończyć sezon w barwach linii OzJet należących do... właściciela zespołu.

Swego czasu prezentowałem już na blogu startujący w 2004 roku model PS04B. Minichamps nie wydał jednak tego auta w malowaniu Wilux, a na takowym bardzo mi zależało. Kolekcjonerom pozostało więc jedynie nabycie "showcara". Pomalowany w barwy z wczesnego sezonu 2004 bolid z 2003 upodobniono jednak do swojego młodszego odpowiednika - różnice widać tak naprawdę w postaci innej pokrywy silnika i tylnego skrzydła (obie konstrukcje były z resztą do siebie bardzo podobne - poważne zmiany przepisów nadeszły dopiero na sezon 2005 tak więc bolidy Minardi były zasadniczo ewolucjami auta z 2002 roku). 







PS03 w barwach Wilux trafia więc na półkę jako ważny element układanki pod tytułem - Historia Zespołu Minardi - największego Fightera Formuły 1!

P.S. Jeśli chcecie poczytać jeszcze o sezonie 2004 w wykonaniu Lwów z Faenzy zapraszam tutaj 

10 komentarzy:

  1. Fajnie, że historia Minardi się układa powoli w całość :)
    To ten model, co zaginął, czy już inny?
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem Arku! Zgodnie z Twoją radą założyłem sprzedającemu spór, a ten zwrócił pieniądze. Zaginiony model to Minardi PS01 - trochę szkoda, ale jeszcze się trafi;-) Środki przeznaczyłem na... Minardi M02. Mam nadzieję że przyjedzie już bez niespodzianek. Chciałbym by Minardi wpisało się w tego bloga i każdy kto będzie szukał jakichś informacji o tym zespole nie poczuł się zawiedziony. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra pozycja ta Wilux wygląda świetnie

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, faktycznie to ciekawy model i dość rzadko pokazywany. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa historia z tymi "łazienkami" w F1. Miniaturka całkiem fajna, jak to przystało na PMA.
    Minardi naprawdę nie miało szczęścia... Może to i dobrze, że przeistoczyli się w Skuderię Toro Rosso?

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Damianie!
    Minardi przede wszystkim nie miało funduszy. Budowali świetne nadwozia niskim kosztem, ale zawsze brakowało dobrego (czyt. drogiego) silnika. Zakup zespołu przez "puszkowców" na pewno dodał im skrzydeł, tym bardziej że wciąż pracują tam ci sami ludzie co w dawnym Minardi. Na nowo odżyła idea "kuźni talentów" która gdzieś zaginęła po roku 2002. Jedynie nazwy trochę żal;-) Dla mnie to był wspaniały zespół który przez lata nie dał się gigantom i walczył bardzo dzielnie tym co miał. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja w dyskusji tez zabiorę głos;) mi się podoba z logiem john boy na boku;) takich nie było w sprzedaży?:)

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tak - jest to do zrobienia:-) Miniatura byłaby bardzo wyjątkowa. Odpowiednie kalki są dostępne na ebay'u, trzeba by jedynie ogołocić z kalek model PS04b. Koszt byłby jednak spory:-( Myślę że malowanie Minardi które pokarzę niebawem, spodoba Ci się jeszcze bardziej;-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi Marcjan, jak wszystko i tak jak każdy model Minardi bolidu Formuły 1 reprezentujących małe lub słabe uzbrojenie. Na szczęście MINICHAMPS i zapłonowe samochody pokazują skalę tych małych zespołach, które kocham od lat siedemdziesiątych.
    Przytulić!

    OdpowiedzUsuń
  10. W myśl zasady "kibicuje się słabszemu" również pokochałem tego włoskiego słabeusza;-) Dziś już nie ma miejsca dla takich walecznych zespołów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń