niedziela, 6 grudnia 2009

Pierwowzór - Lancia Stratos

Długo zastanawiałem się nad wyborem modelu do dzisiejszej prezentacji. W ostatecznym rozrachunku padło na zakupioną niedawno Lancię Stratos firmy IXO. Nie była to decyzja przypadkowa, gdyż swego czasu zacząłem na blogu prezentować auta z pod znaku rajdowej grupy B. Warto sięgnąć więc do jej początku - tytułowego "pierwowzoru", którym zasłużenie została Lancia Stratos.
Historia rozpoczyna się w roku 1970 od zaprezentowania przez Bertone koncepcyjnego modelu Stratos. Auto wyglądało bardzo nowatorsko i przywodziło na myśl Lamborghini Miurę. Podobieństwo nie było przypadkowe, gdyż za projektem obu aut, krył się ten sam człowiek -
Marcello Gandini. Późniejsze modele Lamborghini, a więc Countach czy Diablo - przypominają studyjnego Stratosa w jeszcze większym stopniu.
Wersja produkcyjna, choć już nieco mniej odważna stylistycznie, wciąż wyglądała bardzo nowatorsko. Ciekawa była głównie budowa - stalowa centralna konstrukcja klatkowa z tylną ramą, na której był osadzony silnik
i zawieszenie na kolumnach. Całość - bardzo lekka okraszona mocnym silnikiem Ferrari V6, została wyprodukowana przez firmę Bretone do celów homologacyjnych. Tak rozpoczyna się historia auta zbudowanego wyłącznie po to by "pożerać" kolejne kilometry rajdowych "oesów".
Lata 1974 - 1976 zostały zdominowane przez produkt Lancii. 3 tytuły mistrzowskie nie były przecież dziełem przypadku. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Cesare Fiorino, jednego z projektantów Stratosa, który o swoim dziele mówi wprost, że zostało stworzone "niesamowite" auto, przez które inni producenci zaczęli wycofywać się z rywalizacji.
Opisując historię Lancii Stratos, nie można wręcz nie wspomnieć o dziele polskich inżynierów z FSO. W 1976 na potrzeby Ośrodka Sportu FSO zostały zakupione 3 Stratosy - 2 w specyfikacji rajdowej oraz jedna wersja homologacyjna Za kierownicą takiego właśnie auta rywalizował syn premiera Piotra Jaroszewicza - Andrzej. Wszystkie trzy auta uległy niestety zniszczeniu, jednak z wypadku Jaroszewicza udało się odratować silnik, układ przeniesienia napędu oraz ramę. Elementy te trafiły w 1978 do Ośrodka Badawczo-Rozwojowego FSO, by stać się bazą dla kolejnego niezwykłego projektu rajdowego opartego na nadwoziu rodzimego Poloneza. "Stratopolonez", ówczesna duma FSO brała udział w zmaganiach aż do roku 1985. O dalszej, bardzo bogatej historii tego auta można poczytać na wielu stronach hobbystycznych.
Kończąc historię tego niezwykłego auta warto dodać, że kolejna generacja rajdowej Lancii, a więc bezpośredni następca - Lancia 037, podobnie jak Stratos stał się autem bezkonkurencyjnym, jedynym, niepowtarzalnym.
Modelik który posiadam jest "pełną" wersją od firmy IXO. Poszukując go, byłem zdecydowany na auto w najładniejszym moim zdaniu malowaniu "Alitalia". Miniaturka prezentuje typową jakość dla producenta - posiada więc sporo szczegółów jak np. pasy na fotelach czy odwzorowaną deskę rozdzielczą. Nie zabrakło potężnych chlapaczy i podwójnego układu wydechowego. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Cena, myślę że niezbyt wygórowana - 55 złotych, za pełne wydanie IXO wydaje się być adekwatne do jakości.
Lancia Stratos stanęła dumnie obok innych aut rajdowych w mojej kolekcji, jako początek dla modeli z grupy B, które oczywiście będę dalej opisywał na blogu. Zaglądajcie!














6 komentarzy:

  1. Witam, miałem osobiście doczynienia ze Stratopolonezem... Wrażenia choć z przed kilku lat towarzyszą mi do dziś jak żywe. Co więcej miałem przyjemność stać może metr albo mniej centralnie za autem gdy to miało włączony silnik... Przez otwartą klapę tylną mogłem obserwować ruchy silnika, cięgieł przy gaźnikach a na nogawce spodni czułem gorący oddech z wydechu. Swoją drogą niemal podpaliłem sobie w ten sposób spodnie gdy przy odpuszczeniu gazu z rur strzelał ogień. Mam nadzieję, że ten prototyp będzie zachowany dla potomnych i liczę po cichu, że ktoś zbuduje kiedyś replikę tego samochodu by można było podziwiać tę konstrukcję w zawodach sportowych i na pokazach.
    Pozdrawiam Mikey

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, takie wspomnienia są wiele warte. Stratopolonez, choć był niejako projektem ubocznym, to stał się bodaj szczytowym osiągnięciem polskiej myśli technicznej. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza teraz, gdy nie mamy już swojej narodowej marki. Wielka szkoda. Pozdrawiam i zapraszam do stałych wizyt. Dodałem link do Twojego bloga, mam nadzieję że się nie obazisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny ten Stratos, myślę jednak, że wersja produkcyjna bardzo dużo straciła względem konceptu, który był genialny, od pewnego czasu myślę nad zakupem modelu Stratosa, ale od firmy HPI.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stratos od IXO robi naprawdę niezłe wrażenie - przy Delcie od tej samej firmy jest wręcz o lata świetlne lepiej wykonany. Modelik HPI widziałem i robi kosmiczne wrażenie, podobnie z resztą jak wszystkie wyroby tej firmy. Po cichu marzę o Delcie S4 od HPI.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ani jeden z samochodow Lancia Stratos nie zostal zniszczony totalnie jak sugeruje to tekst przedmowcy. Wszystkir uczestniczyly w wiekszych czy mniejszych "obcierkach" podczas treningow i rajdow.

    OdpowiedzUsuń
  6. IXO całkiem ładnie poradziło sobie z tym autem. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń