piątek, 18 grudnia 2009

A on wciąż zgarbiony... - VW New Beetle

Dziś trochę z przymusu kolejne auto niemieckie. Dlaczego? Mój aparat fotograficzny odmówił dalszej współpracy i nie mam jak wykonać zdjęć modelom, dlatego muszę skorzystać z materiałów które zrobiłem jeszcze gdy działał. W grupie sfotografowanych modelików znalazł się właśnie prezentowany VW New Beetle.
Chyba nie ma na świecie drugiego auta o tak bogatej historii. Popularny "Garbus" (lub "Biedronka", "Jajeczko") został stworzony z polecenia rządu III Rzeszy Niemieckiej jako auto "dla ludu". Nad przedsięwzięciem czuwał sam Ferdynand Porsche. Za początek tejże konstrukcji uznaje się rok 1935 kiedy powstał pierwszy jeżdżący prototyp. Na sukces nie trzeba było czekać długo. Garbus stał się znakiem rozpoznawalnym koncernu z Wolfsburga, produkowanym aż do 2003 roku.
Wskrzeszanie starych modeli stało się ostatnio bardzo modne - wystarczy spojrzeć na niedawno przywróconego do życia Fiata 500. Kilka lat wcześniej, a dokładnie w roku 1998 taką decyzję podjął koncern VW. Model oparto na sprawdzonej platformie Golfa IV, a samo auto, aspirujące do segmentu premium otrzymało nadwozie do złudzenia przypominające swojego poprzednika. Interesujące wydaje się być wnętrze nowego Garbusa, którego przytulność ma podkreślić znajdujący się tuż przy obudowie zegarów... flakonik na kwiaty. Rozwiązanie bardzo ciekawe, które docenia zwłaszcza płeć piękna. Sam muszę przyznać że jest to miły akcent :)
Tradycyjnie dla VW samochód posiada bogatą paletę silników zarówno benzynowych jak i wysokoprężnych. Najciekawsze wydają się wersje wyposażone w motor 1.8 T o mocy 150 KM. Takie parametry sprawiają że potulny samochodzik zamienia się w rakietę.
Czy New Beetle osiągnął sukces? Myślę że tak. Świadczy o tym choćby fakt, że jest w produkcji już prawie 12 lat bez większych modernizacji. Co prawda VW postanowił zakończyć sprzedaż w USA, jednak w Europie Beetle wciąż będzie oferowany. I bardzo dobrze. To właśnie takie auta sprawiają że ulice wyglądają kolorowo, ciekawie i najważniejsze - wesoło.
Dziś New Beetle wciąż jest autem świeżym, wzbudzającym zainteresowanie oraz dającym odpowiedni prestiż swojemu właścicielowi. Jeśli dodać do tego przystępną cenę egzemplarzy z pierwszych lat produkcji, to okazuje się że za niewielkie pieniądze możemy otrzymać wyróżniające się z tłumu autko, które na dodatek jest solidne i dobrze wykonane.
Beetle'a chciałem mieć w swojej kolekcji dlatego, że zwyczajnie podoba mi się ten samochód. Na Allegro można przebierać wręcz w ofertach różnych firm. Ceny zazwyczaj nie są wygórowane.
Ja upatrzyłem sobie miniaturkę od IXO, w bardzo ciekawym malowaniu. Którz z nas nie pamięta dzielnego "Herbiego" z serialu Disneya? Chyba nie ma na świcie takiej osoby. I właśnie w tym słynnym malowaniu "przodka" udało mi się zakupić Beetle'a. Wygrałem go na licytacji za niecałe... 13 złotych!
Miniaturka od IXO wygląda dość interesująco, jednak producent popełnił kilka błędów w oddaniu bryły auta, przez co jak widać na załączonych zdjęciach koła samochodu nie chowają się ładnie pod zderzak. Duży plus należy się jednak za wnętrze - na fotelach mamy ciekawą kraciastą tapicerkę, chromowane klamki, czy wyróżnik w postaci... kwiatka w wazoniku przy kierownicy! Tak, tak o tym elemencie IXO nie zapomniało i jest to bodaj najmilszy akcent w tym modeliku. Niestety z racji ograniczeń mojej cyfrówki nie udało mi się tego sfotografować. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.






10 komentarzy:

  1. Sukcesu to on nie osiągnął, okazał się sporą klapą, może w USA to się sprzedawało, ale w Europie wielkiej kariery nie zrobiło.
    Całkiem niezły model, za taką cenę to prawdziwa okazja

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zależy od tego jak zinterpretujesz sukces. "Komercyjnie" samochód nie jest może tak idealny jak Mini, niemniej jest autem rozpoznawalnym, które odniosło ogromy sukces. Oczywiście nie koniecznie muszą iść za tym pieniądze, które VW spodziewał się na nim zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. ogromny sukces ?
    Moim zdaniem VW bardzo zmarnowało mocny potencjał marketingowy w postaci starego Garbusa, gdyby w nowym dali silnik z tyłu, może lepiej by się sprzedawał, a tak pozostaje im żałowac zmarnowanej okazji, bo drugiej reaktywacji raczej już nie zrobią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś nie projektuje się samochodów tak jak kiedyś. Istotną rolę odgrywają koszta - wyprodukować samochód jak najtaniej. To dlatego New Beetle jest praktycznie Golfem w innym opkowaniu. To że nie sprzedawał się jak stary Garbus da się wytułaczyć: po pierwsze był kierowany do innego klienta (segment premium), po drugie konkurencja w tej klasie aut jest już całkiem spora. Obstaję przy swoim. Neew Beetle to auto które odniosło sukces.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem że dziś nie projektuje się samochodów tak jak kiedyś, ale wtedy koszta też się liczyły, nawet bardziej niż dziś, nie twierdze też, że miał odnieść sukces starego Garbusa, bo to przy dzisiejszej konkurencji byłoby niemożliwe, zresztą jak zauważyłeś nie jest to tani samochód. Nie miałbym nic do tego, że to technicznie Golf IV gdyby nie to, że jest bardzo drogim autem, w tej klasie cenowej koszta nie powinny być priorytetem. Kiedy debiutował miał to szczęście, że nie było jeszcze Mini czy Fiata 500, a mimo to sprzedał się słabiej niż wspomniane auta, zresztą od początku produkcji Volkswagen sukcesywnie obniża jego cenę, o czymś to świadczy...

    OdpowiedzUsuń
  6. 500 też oparte jest na taniutkiej poniekąd Pandzie, a jest sporo od niej droższe. Nie można mieć pretensji o cenę auta (często "sztucznie" nakreconej), które w swojej filozofii skierowane jest do zamożnego klienta.

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra, ale Fiat 500 sprzedaje się sporo lepiej, oczywiście zawsze możesz napisać, że New Beetle odniosło sukces, niczym tego nie jesteś w stanie poprzeć, ale nie zmieni to tego, że sprzedawało się beznadziejnie mimo licznych reanimacji. To że jego produkcja trwa 12 lat, spowodowane jest tym, że VW nadal liczy na to, że projekt się zwróci...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie bardzo wiem co chcesz mi udowodnić. Że nie ma mam racji pisząc że Beetle jest autem popularnym? Wystarczy że wyjdę na ulicę mojego miasta gdzie tych samochodów jest na pęczki, a nikt nie stał się ich właścicielem z przypadku. W moim opie nie było nawet słowa na temat jego sprzedaży (więc nie rozumiem po co ta dyskusja), a cały tekst opary jest na czysto subiektywnej opinii a nie statystykach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń